Kolorowe sny o Fiordach Zachodnich

W nocy przyszedł do mnie kolorowy ptak.

IMG_7748 Usiadł na skraju łóżka i mówi:
Dziwny jest ten twój świat. Strasznie dużo ludzi w grupach. Z lotu (“ptaka” nie dodał, bo to było dla niego oczywiste) jakby się nakładali na siebie. Jesteś zmęczona. Chodź zabiorę Cię do mojej krainy. Mieszkam na Fiordach Zachodnich, które według legendy trzech znudzonych ludźmi trolli próbowało kiedyś odrąbać od Islandii. 

Potem podpiął swojego pendrive’a do komputera i włączył prezentację w programie Power Point. Zamienię Cię w ptaka, żebyś miała w życiu łatwiej. Oto prototyp twojego ptasiego wcielenia. 

IMG_7750 Zanim nauczę Cię latać, minie trochę czasu, więc na miejsce dopłyniemy statkiem. IMG_7794 Zobacz, jak tam pięknie. Totalne odludzie. Będziemy jeździć naszym statkiem. Chciałam dopytać, jak można jeździć statkiem, ale kolorowy ptak uciszył mnie swoim krzykiem: Zobacz! IMG_7251 IMG_7455 IMG_7779 A oto nasz dom! – kolorowy ptak dalej krzyczał, ale już mi to nie przeszkadzało. Nasz dom…– westchnęłam.

IMG_7586 IMG_7594 Ptak, oprócz Power Pointa, znał inne programy komputerowe, co nie omieszkał podkreślić. Nie wybrałem jeszcze tapety, bo chciałem poczekać z tym na Ciebie. Mam tutaj dwie propozycje z palety naszych barw – jasny wrzos i trawiasta zieleń. IMG_7876 Ale zamontowałem prysznic i wannę!

IMG_7875 IMG_7501 Będziemy sobie siedzieć wieczorami na ganku i patrzeć, jak słońce kładzie głowę na fiordach. IMG_7823 A jakbyś nie mogła zasnąć, to będziemy liczyć skały na oceanie.  IMG_7472 IMG_7240 – Ja tam widzę ludzi, a mówiłeś, że ich nie będzie…  – To ukryci ludzie, oni są bardzo nietowarzyscy, także nie masz, co się przejmować. Naszymi najbliższymi sąsiadami są te włochacze, ale oni, jak widzisz, akceptują czarne owce.  IMG_0398 To co, jedziesz? IMG_7602

Pasztet na Jökulsárlón

jokulsarlon Jökulsárlón to islandzka miejscówka, która pojawia się chyba we wszystkich spotach reklamujących ten kraj. Jak widzę zestawienie typu “10 miejsc, które trzeba zobaczyć na Islandii”, to wiem, że jedna z pozycji należeć będzie do Jökulsárlón. Kiedy stoisz nad brzegiem lodowcowej laguny i nagle olbrzymi kawał lodu robi głośne “traaach”, to wiesz, dlaczego to miejsce po prostu trzeba odwiedzić. Jeśli nie czytasz tego z samolotu, lecącego do Reykjaviku, to pozostaje ci podglądanie przez kamerkę. Continue reading

Sposób na kaca: gorąca rzeka

Dzisiaj sobota, więc podejrzewam, że wielu z was mierzy się z bólem głowy po imprezie. Przeżywałam to tydzień temu. Obudziłam się w cudowny, słoneczny i bezwietrzny sobotni poranek. I nie było pięknie. Było podle, źle, tragicznie. Poprzedniej nocy chyba za często powtarzałam sobie “carpe diem”… Doskonały dzień, aby spędzić go w łóżku, oglądając seriale i rozkładając się w spokoju do wieczora. Telefon przypomniał mi, że pora na kolejną drzemkę. Nakryłam głowę kołdrą i udałam się na wyprawę do świata marzeń… I nagle przypomniałam sobie, że umówiłam się ze znajomymi na wycieczkę. Modliłam się, aby nie chcieli jechać. Niestety, chcieli. Najpierw przez godzinę szukaliśmy samochodu, a ja w duchu cały czas liczyłam na to, że zrezygnujemy. Jak to mówi moja koleżanka: “Po co zwiedzać, jeśli wszystko można zobaczyć w internecie?”. Continue reading

Miejsca związane z muzyką: Sigur Rós

jonsi sigur ros
fot. Jedno

To zdjęcie zostało zrobione na zeszłorocznym Iceland Airwaves podczas finałowego koncertu, który był moim prezentem urodzinowym. Jeden z lepszych w moim życiu, ale może dlatego, że pierwszy raz zobaczyłam ich na żywo. W ich przypadku koncert to widowisko artystyczne na wysokim poziomie. Nie słucham ich muzyki bardzo często, ale są dla mnie zespołem wyjątkowym. To od muzyki tej grupy oraz “Jogi” Bjork zaczęła się moja fascynacja Islandią. Nie jestem typem fana, który zbiera autografy i dałby się zabić za koszulkę, którą nosił ulubiony artysta. Większą wagę przywiązuję do tego, co się dzieje na scenie. Jednak nie mogłam sobie odmówić zobaczenia dwóch miejsc na Islandii: domu Björk i studia nagraniowego Sigur Rós. Tak się złożyło, że Brzózka była moją bliską sąsiadką przez jakiś czas. Miałyśmy ten sam sklepik, a jej dom widywałam prawie codziennie. Nie będę publikować zdjęć, bo nie robi się tego sąsiadom, ale podaję do stołu… Continue reading