Must have Kalifornia: wesołe miasteczko

wesołe miasteczko usa W Santa Cruz wylądowałam przez przypadek, bo okazało się, że siostra mojej koleżanki z Los Angeles ma tam sporo znajomych, którzy z chęcią mnie ugoszczą. Miasteczko jest położone 1,5 godziny samochodem od San Francisco i jakby kogoś przerażały ceny noclegów w SF, proponuję się zatrzymać na noc właśnie tam. Ja spędziłam dwa dni w towarzystwie Jamesa, który jest świeżo upieczonym doktorantem i niesamowitym kucharzem. Kiedy rano zaproponował mi, żebyśmy wyskoczyli posurfować, ledwo co się powstrzymałam, żeby go nie wyściskać. Kilka dni wcześniej pierwszy raz pobujałam się na falach i marzyłam o tym, aby jeszcze gdzieś spróbować. Kalifornia jest stanem, w którym mogłabym kiedyś zamieszkać chociaż na chwilę. Pogoda jest po prostu idealna, a ludzie są piękni i żyją zdrowo. Kiedy jechaliśmy na plażę, zapytałam go:

– Czy Ty sobie zdajesz sprawę z tego, jakie masz życie? Continue reading

Jak żyć? W dwóch miejscach jednocześnie

IMG_3412

Jest taki film “Szkoła uczuć”, z którego zapamiętałam bardzo dokładnie jedną scenę. Nawet znalezienie tego tytułu było ciężkie, bo za nic nie mogłam sobie przypomnieć ani aktorów, ani fabuły. Główny wątek to miłość chłopaka do chorej na białaczkę dziewczyny. Próbując zdobyć jej serce, stara się spełnić życzenia z jej listy marzeń. Jednym z nich było “bycie w dwóch miejscach jednocześnie” i zrealizował to przez zabranie jej na granicę dwóch stanów. Ja już byłam na styku dwóch kontynentów, ale nie odmówiłam sobie tej przyjemności również w Stanach. Posiedziałam trochę w dziurze między Nowym Meksykiem a Kolorado.

Jakbym miała do wyboru jedną supermoc, to chyba zdecydowałabym się na to, aby móc być w dwóch miejscach jednocześnie. Myślę o tym od czasu do czasu, kwalifikując to czasami jako negatywny skutek podróżowania. Zakochujemy się w niektórych miejscach i już zawsze będziemy do nich tęsknić. Myślałam o tym intensywnie dzisiaj, spacerując wzdłuż oceanu, jak bardzo będzie mi brakować Islandii, kiedy wrócę do Polski. Ile jeszcze może być takich miejsc, w których będę się czuła jak w domu? To mnie trochę przeraża, bo czasami mi się wydaje, że ja już nigdy nie będę chciała zasiąść w jednym miejscu. Że jak wrócę do Polski, to będę myśleć o przeprowadzce gdzieś indziej albo z powrotem tutaj. Moim największym zmartwieniem jest to, że przyjdzie dzień, w którym będzie mnie stać na kupno mieszkania, bo wtedy będę musiała zdecydować, w którym mieście i kraju. Zastanawiam się, czy taki stan mija. Może pewnego dnia obudzę się i pomyślę, że chcę w tym miejscu już zostać na zawsze. Tylko, że ja już mam takie miejsce. Mam ich kilka i to jest mój problem. Ludzie nie podróżujcie za dużo. W dupie się od tego przewraca.

Dzisiaj się budzę i już nie kocham Islandii. Już chcę być w Kolorado.

IMG_3407 IMG_3517 IMG_3520 IMG_3514 IMG_3472 IMG_3424

Ameryka – kraj, z którego pochodzą moje Barbie

279170_2234911279292_214331_o

Kojarzycie ten moment w filmach, kiedy bohater chce powiedzieć coś ważnego i zaczyna od historyki z dzieciństwa? Otóż…Kiedy byłam małą dziewczynką nie zastanawiałam się za dużo nad tym, że urodziłam się w innym kraju. Moje życie nie różniło się specjalnie od tego, które wiodły moje rówieśniczki. To było jeszcze w czasach, kiedy nie było internetu, więc zazwyczaj cały dzień spędzałam przed blokiem i w domach znajomych. Nie było gier komputerowych ani dużego wyboru na półkach z zabawkami. Kiedy bawiliśmy się w sklep, wykorzystywaliśmy patyki, kamyki, piasek i liście. Graliśmy w zbijaka, policjantów i złodziei oraz chowanego, a cały mój świat to było podwórko mojego bloku. Ameryka była dla mnie odległym, prawie nierealnym krajem, który kojarzył mi się głównie z jednym.

Lalki Barbie. Wspomniałam Wam, ze nie różniłam się niczym od innych dzieci. Oprócz tego, że byłam jedyną dziewczynką w okolicy, która miała oryginalne lalki Barbie. Nie jedną, nie dwie, ale z dwadzieścia. Barbie na rolkach, barbie w ciąży, barbie księżniczka…Do tego oczywiście cały domek z mebelkami, garażem i kilka samochodów, aby Ken mógł wozić mnie na przejażdżki. Możecie sobie wyobrazić, że miałam wtedy dużo koleżanek. Zabierałam wszędzie te lalki, chociaż z całym ekwipunkiem zajmowały ze trzy reklamówki. Tak je kochałam.

W dzieciństwie Stany to było dla miejsce, w którym powstają Barbie. I takie były moje pierwsze piękne rozważania na temat kraju, w którym się urodziłam. Kiedy udałam się w Colorado na wyprzedaż garażową i zobaczyłam ją, leżącą między innymi gratami, wiedziałam, że to będzie jedna z najcenniejszych pamiątek, jakie przywiozę z tej podróży, a ten moment był dla mnie równie podniosły jak stanie oko w oko z Wielkim Kanionem. W końcu tu dotarłam. Jestem w kraju, z którego pochodzą moje Barbie.

IMG_3567 IMG_3571 IMG_3572 IMG_5283 IMG_3805

A tak wygląda wyprzedaż garażowa: IMG_3521 IMG_3523 IMG_3526 IMG_3527 IMG_3528

Kilka rzeczowników z Nowego Jorku

IMG_2764 Lubię takie niespodzianki. Spodziewasz się, że coś cię przygniecie i zmęczy, a nagle okazuje się, że to jest jedno z tych miejsc na kuli ziemskiej, do którego zawsze będziesz chciał wrócić. Kiedyś przeczytałam na blogu kolegi (Bartek pamiętasz jeszcze, że miałeś bloga?), że niektóre miejsca czekają na nas. Utkwiła mi ta fraza w głowie i nagle wyskoczyła z szufladki, wygrzebując się spod bielizny, kiedy chodziłam ulicami Nowego Jorku. Czułam się tak jakbym nie musiała się z tym miastem zapoznawać, mimo że wszystko było nowe. Może niektórzy już zauważyli, że jestem miłośniczką wsi i miasta zazwyczaj mnie rozczarowują. Nowy Jork mnie uwiódł w taki sposób, że nawet widząc jego mankamenty, już nie mogę przestać go kochać. Oczywiście były miejsca, z których połowę ludzi wysłałabym na Marsa (żadna kara, raczej nagroda), ale wydaje mi się, że i tak jak na ogromną metropolię, tłum nie przytłacza za bardzo. Bo problemem zawsze jest tłum, który uważam za osobny byt. Jeśli możesz rozróżnić jednego człowieka od drugiego i jeszcze masz czas, aby mu się przyjrzeć, to jest fajnie.

Zwiedzanie

Być może czerpałam większą przyjemność ze zwiedzania Nowego Jorku, bo znalazłam swój sposób na duże miasta. Nie pędzę na złamanie karku. Nie staram się zaliczyć wszystkich atrakcji. W tym mieście ułatwia to fakt, że po Manhattanie naprawdę można chodzić. W wielu miastach miałam ten problem, że bardzo dużo czasu spędzałam w metrze. Manhattan złaziłam wzdłuż i wszerz.

Być może przegapiłam parę ważnych atrakcji, ale nie lubię presji, która towarzyszy zwiedzaniu według przewodnika. Miałam też to szczęście, że zatrzymałam się u ludzi, którzy bardzo dobrze znają miasto i mogli mi doradzić, jak szybko gdzieś dotrzeć albo co mogę sobie darować. Jedną z takich rzeczy była Statua Wolności. Widziałam ją oczywiście z daleka, ale zrezygnowałam z wycieczki na wysepkę, na której ona stoi. Jak będę stała pod nią, to i tak jej właściwie nie zobaczę. Miałam już doświadczenia z Wieżą Eiffla, której wolałabym nigdy nie zobaczyć z bliska. Nie mówiąc o tym, że wycieczka na Statuę zajmuje pół dnia, które lepiej poświęcić na łażenie ulicami Manhattanu. Jeśli chcecie mieć fajny widok nie tylko na Panią Wolność, ale także na cały Manhattan, to polecam przejażdżkę promem na Staten Island (za darmo).

IMG_2672

Nie zdziwcie się tylko, jak zostaniecie otoczeni przez uzbrojonych po zęby żołnierzy i łódki z karabinami. IMG_2714 Czasami przypadkowo wpadałam na jakąś super ważną atrakcję np. jaja byka, które trzeba dotknąć, aby mieć szczęście. I wszyscy ludzie tak robią, bo ktoś powiedział, że tak trzeba.

IMG_2112

Przy Wall Street zabłądziłam na mały cmentarz i tam spędziłam więcej czasu niż przy budynku giełdy.

IMG_2125

Odkryłam też nowy sposób na fotografowanie wieżowców, po tym jak któryś raz próbowałam zrobić zdjęcie budynku, aby nic go nie przysłaniało. A właściwie dlaczego? W Nowym Yorku jest dużo drzew i zieleni, więc postanowiłam nie oddzielać natury od cywilizacji (to się nazywa dopisywanie ideologii do głupich pomysłów). IMG_2165

IMG_2131

Moje ulubione (jakby ktoś chciał zorganizować wystawę pt. Budynki i drzewa Nowego Jorku, to mam dużo materiału).

IMG_2172

Raz nawet zrobiłam awangardowe zdjęcie: drzewa w budynku! IMG_2723

Architektura

Nowy Jork ma sporo pięknych budynków, a niektóre z nich są wspominane w przewodnikach, więc nie można popadać w całkowitą manię bycia niezależnym podróżnikiem. Most Brookliński (cały czas miałam w głowie Stare Dobre Małżeństwo) należy do tych atrakcji, które chętnie bym zaliczyła jeszcze raz.

IMG_2181

IMG_2182

IMG_2196 IMG_2185

Ten sam tytuł “ponownego zaliczenia” przyznaję dla Dworca Centralnego.

IMG_2289

Największe wrażenie robi jego wnętrze.

IMG_2311

IMG_2320 IMG_2341

Te, których nazw nie pamiętam też były imponujące.

IMG_2218

Oraz “zwykła” nowojorska architektura mieszkalna.

IMG_2511

IMG_2275

IMG_2259 Trafiłam też do paru miejsc, które są mniej lub bardziej znane z seriali. Hotel Empire na pewno kojarzą miłośnicy Chucka Bassa z serialu “Gosspi Girl”.

IMG_2566

A to mieszkanko będzie znajome dla fanów “Seksu w wielkim mieście”.

IMG_2273

Ulice

To, że postanowiłam zwiedzać po swojemu i omijać pewne główne atrakcje albo spędzać na nich bardzo mało czasu (z Time Square uciekłam w boczną uliczkę po 5 minutach), pozwoliło mi poddać się ulicom Nowego Jorku i bez presji chodzić nimi, czekając na to, jakie mi podsuną obrazy.

IMG_2725

IMG_2588

IMG_2357

IMG_2250

IMG_2509

IMG_2495 IMG_2477

IMG_0573

IMG_2272 IMG_2209 IMG_2584 IMG_2400

Różnorodność

Przy zwiedzaniu dużych miast w Stanach trzeba trochę uważać na to, do jakiej dzielnicy się wkracza. Najlepiej poczytać trochę wcześniej o tym, które części miasta są uznawane za niebezpieczne. Często jest tak, że dzielnica bogatych senatorów graniczy z dzielnicą przestępczą. W Nowym Jorku takie miejsca są poza Manhattanem, więc można bez obaw chodzić gdzie się chce. Nowy Jork jest też uważany za jedno z bezpieczniejszych dużych miast ze względu prowadzoną przez miasto ostrą politykę wobec przestępców. Ja czułam się tam bardzo bezpiecznie. Na prawie każdym rogu widziałam policjantów, którzy stali w miejscu i byli do dyspozycji przechodniów.

Dzięki temu poczuciu bezpieczeństwa można łazić po różnych zakątkach Manhattanu i czerpać z różnorodności tych dzielnic. Mnie się chyba najbardziej spodobało Chinatown.

IMG_2220 IMG_2249 IMG_2231 IMG_2239

Ale przywiało mnie nawet do polskiej dzielnicy – Greenpoint na Brooklynie. Podobno robi się to coraz bogatsza dzielnica i ludzie wykupują od Polaków stare domy za grube pieniądze.

IMG_2643

Zieleń i odpoczynek

Nowojorczycy mają opinię zestresowanych i znerwicowanych ludzi. Ci, których widziałam na ulicach wyglądali mi na wyluzowanych. Nie dziwię się, że są niemili dla turystów, bo jakby mnie ktoś zaczepiał codziennie w drodze do pracy, pytając o Empire State, to też bym pewnie na niego fuczała. Ja nikogo nie pytałam o drogę, więc mogłam obserwować tylko uśmiechniętych i spokojnych mieszkańców. Relaksacje w codziennym szybkim życiu umożliwiają im parki, których w Nowym Jorku jest na pęczki. Jeśli idziesz obrośnięta betonem już jakąś chwilę, to wiedz, że za rogiem na pewno czeka na zielona oaza.

IMG_2152

Nie mówiąc o tym, że Central Park zajmuje prawie pół Manhattanu!

IMG_2604

Most Kevina, na którym zaprzyjaźniał się z panią od gołębi. IMG_2594

Bryant Park. Bardzo skromny i mały park, ale dużo się tutaj dzieje: wystawy, koncerty, aktywności dla dzieci. IMG_2360 IMG_2394 IMG_2396 IMG_2375

Washington Park – tutaj spotkałam sporo młodych ludzi, gdyż mieści się od niedaleko budynków uniwersytetu.

IMG_2267 IMG_2227 IMG_2701

Moim ulubionym parkiem w Nowym Jorku (patrzcie, patrzcie, ma swój park) jest High Lane Park.  Miałam tam nie jechać, ale po pobycie na Time Square szukałam jakiegoś miejsca, gdzie mogę dojść do siebie…

IMG_2404 High Lane to nowy obiekt w mieście, więc nie każdy jeszcze o nim słyszał i wciąż jest jeszcze w trakcie zmian. Przez długie lata była to opuszczona trasa kolejowa, którą przerobiono na miejsce zieleni i artystycznych wydarzeń.
IMG_2435 IMG_2446 IMG_2433

Dzianie się

W Nowym Jorku ciągle coś się dzieje. Odkrycie roku co? Dla mnie było, bo tak sobie pomyślałam, że jeśli już miałabym mieszkać w mieście, to właśnie takim jak Nowy Jork. Jeśli już sprzedać duszę diabłu, to za najwyższą stawkę.

IMG_2748 IMG_2426

MOMA – jedno z miejsc na mojej liście “must see”. Nie robiłam zdjęć obrazom, bo to musicie sami przeżyć, ale naprawdę warto. W piątki wieczorem jest za darmo, jakby ktoś chciał zaoszczędzić 25 dolarów.

IMG_2616 IMG_2621

Wstąpiłam też na chwilę do Muzeum Historii Naturalnej, ale byłam w takim niedawno w Chicago, więc nurkowałam głównie po podwodnym świecie. Cena przy wejściu jest tylko ceną sugerowaną, więc możecie za wejście zapłacić np. 1 dolara (możecie i 100).

IMG_2548 - Kopia IMG_2556

Muzeum Indian Amerykańskich jest dość skromne, jak na tak bogatą kulturę, ale i tak spędziłam tam sporo czasu. Spójrzcie na te stroje. Gdybym była projektantem mody, to bym się nimi inspirowała.

IMG_0531

IMG_0532

IMG_0534

Przeżycia

Na mojej liście przeżyć było odwiedzenie Nowego Jorku, pójście do MOMA, Central Parku i innych miejsc, które Wam pokazałam, ale udało mi się też spełnić kilka marzeń, które nie były przypisane do konkretnych miejsc.

Open house, czyli oglądanie mieszkania na sprzedaż, które zostało przerobione z magazynów na ryż.

IMG_0607 IMG_0609

Kupienie kart baseballowych które już nie są produkowane w sklepie z cukierkami.

IMG_0549 IMG_2253

Musical na Broadway. Ja byłam na “Chicago” i polecam każdemu. Po obejrzeniu tego występu będziecie się zastanawiać za co film dostał te wszystkie nagrody.

IMG_0602

Przejechanie się nowojorskim metrem.

IMG_2534

Napis na niebie zrobiony przez samolot.

IMG_2728

Zjedzenie śniadania u Tiffany’ego.

IMG_0585

Bycie nonszalancką, żującą gumę Amerykanką, której udaje się złapać taksówkę na Time Square (mimo, że nie trwa to szybko). taxi

Jeśli ja polecam odwiedzenie takiego dużego miasta, to świat upadł na głowę, ale tak , tak, tak!  P.s. Chcecie więcej filmików?