Islandia uczy pogody

599799_10200915240390272_1966933119_n

Gra w ciepło/zimno

Pogoda na Islandii jest przede wszystkim zmienna i nieprzewidywalna. Mem powyżej powstał rok temu, kiedy przyjechałam na Wielkanoc do Polski i jest najlepszym dowodem na to, że można się spodziewać wszystkiego. Pogoda zmienia się diametralnie czasami z godziny na godzinę, dlatego sprawdzenie prognozy na kilka dni w przód nie ma sensu. Oczywiście, Islandia to nie Karaiby i nawet w słoneczny dzień odpada chodzenie w japonkach (chyba, że jest się Islandczykiem, bo dla nich 16 stopni to już upał), ale nie jest tam tak zimno, jak się niektórym wydaje. Lecąc na Islandię spodziewałam się wiecznych mrozów, a tymczasem było cieplej niż w Polsce. Temperatury nie spadają zazwyczaj poniżej zera, a w Reykjaviku szybko topnieje śnieg. Prawie całą zimę przechodziłam w trampkach.  IMG_5913

Oczywiście wybierając się na wyprawę dookoła Islandii, nawet latem, bądź zaopatrzony we wszelakie goreteksy i inne seksowne wdzianka. Jeśli planujesz jakiś czas w Reykjaviku, to polecam wziąć sobie jeden “normalny” zestaw. Ciężko się imprezuje w wełnianych swetrach. A jeśli szkoda ci miejsca w torbie, to zawsze możesz coś taniego upolować w sklepie Czerwonego Krzyża albo na pchlim targu w porcie (czynne tylko w weekendy).

Najbardziej dokuczliwy jest wiatr. W spokojny dzień można się błogo wygrzewać w słoneczku, ale jeśli zacznie wiać, to odczuwalna temperatura od razu spada o kilka stopni. Zimą jest znacznie gorzej, bo czasami wichura jest tak silna, że ciężko jest się poruszać. Ja wypracowałam swój system przyklejania się do ścian budynków, co pozwalało mi dostać się szybciej do domu, a zarazem poczuć się jak Spiderman. Niezależnie od pory roku warto mieć ze sobą coś, co ochroni nas przed wiatrem (tak, latem też) i okulary przeciwsłoneczne (tak, zimą też).

Jasno/ciemno grudzien

To zdjęcie zostało zrobione w grudniu, który jest uznawany za najciemniejszy miesiąc. Często spotykam się z opinią: “ja bym dostał depresji w tych wiecznych ciemnościach”. To nie jest tak, że wtedy jest ciągle ciemno. Na Islandii ZAWSZE jest słońce. Nie ma takiego dnia w roku, w którym 24 godziny na dobę jest ciemno. Oto dodatkowe dowody:

Październik

Październik

Listopad

Listopad

W grudniu dzień trwa najkrócej, czyli 3-4 godziny, ale już w styczniu tego słońca z każdym dniem jest więcej i więcej. Niektórzy sobie wyobrażają to tak, że wieczna ciemność zapada w październiku i trwa do lata. W październiku czy listopadzie jest bardzo podobnie jak w Polsce, gdzie zimą robi się ciemno już koło 16. Noce polarne najbardziej odczuwalne są rano (listopad, grudzień), kiedy słońce zaczyna wschodzić koło 10-11.

Wschód słońca o 10, listopad

Wschód słońca o 10, listopad

Nie jest to jakoś specjalnie dokuczliwe, a przynajmniej dla mnie nie było. Cieszę się, że coś takiego przeżyłam, bo miało to swój dziwny urok. Nie ma dla mnie nic bardziej relaksującego niż zanurzanie się w gorącej wodzie pod osłoną ciemności. A jak jeszcze do tego rozbłyśnie zorza polarna nad głową, to jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie da się dołować w takiej sytuacji.

grudzien basen

A poza tym jeśli są noce polarne, to potem przychodzi czas dni polarnych. I to jest dopiero czad! Człowiek czuje się naładowany energią nawet o 1 w nocy. Nie ma problemu z zasypianiem, bo zazwyczaj we wszystkich mieszkaniach i hotelach są czarne zasłony. Można zwiedzać do woli bez obawy, że zaraz się ściemni. Ciekawie wygląda też islandzka ulica w weekend, kiedy z barów o 5 czy 6 wysypują się pijani Islandczycy. Tutaj ciemność nie ukryje rozmazanego makijażu, chwiejnego kroku czy spuchniętej alkoholem twarzy. Najdłuższe dni są w czerwcu i lipcu, a wygląda to wtedy tak:

lato 2 w nocy

Lipiec, 2 w nocy

Ognisko można sobie zrobić tylko dla klimatu.

noc

W co zagrać?

Często ludzie pytają mnie, kiedy najlepiej jechać na Islandię. Wszystko zależy od budżetu i celu wyprawy. Jeśli chcesz zobaczyć zorzę polarną i nie straszny ci lekki mrozek, to proponuję początek listopada. Wtedy odbywa się w Reykjaviku Iceland Airwaves, więc będziesz miał okazję uczestniczyć w jednym z najlepszych festiwali muzycznych w Europie. W okresie letnim proponuję  wybrać się początkiem czerwca. Wtedy są najdłuższe dni polarne, a i turystów dużo mniej niż w lipcu czy sierpniu.

Ja pierwszy raz przyleciałam na Islandię w październiku. Mój samolot został zawrócony do Norwegii ze względu na burzę śnieżną oraz awarię samolotu. W tym czasie w Islandię uderzył jakiś huragan i pierwsze dni w Reykjaviku walczyłam z żywiołem, aby przejść główną ulicą, podnosząc co jakiś czas przewracających się ludzi. I zostałam na rok. Nie przejmujcie się tak pogodą. Po powrocie nawet burza śnieżna będzie miłym wspomnieniem. Jak byłam dzieckiem to zawsze marzyłam o tym, żeby odwołali lekcję w szkole ze względu na duże opady śniegu (kto nie miał takich pragnień?). Nigdy się to nie zdarzyło, ale poczułam w sobie podskakującą dziewczynkę, kiedy pewnego dnia zadzwoniła do mnie szefowa, mówiąc:
– Karina, nie przychodź dzisiaj do pracy, bo zasypało nam wejście. islandia_pogoda

Lekcja islandzkiego dla Polaków: akcent na luz

Wyprowadzka na Islandię miała na mnie ogromny wpływ i zmieniła mnie w wielu kwestiach, a niektóre z nich dostrzegam dopiero po powrocie. Przede wszystkim nabrałam dystansu do siebie i innych. Zaraziłam się islandzkim luzem na tyle, aby teraz mieć problem z nerwówką, jaka panuje w Polsce. Kocham swój kraj, ale ilość hejtu mnie przeraża. Bluzganie Owsiaka, pretensje o pogodę do rządzących czy skandaliczne zachowanie młodzieży na spotkaniu z Anną Grodzką sprawiają, że zastanawiam się, co z nami jest nie tak. To jest jeden z tych skutków ubocznych podróżowania, bo prawdopodobnie wcześniej wyglądało to tak samo, ale ja uznawałam to za stały element każdego społeczeństwa. Ciężej mi zaakceptować takie zachowanie po roku życia w kraju, w którym wszystkie wymienione sytuacje nie miałyby nigdy miejsca.

Kilka dni temu wybrałam się do lekarza i prawie zostałam stratowana przez ludzi czekających w kolejce za to, że mam niższy numerek niż oni. Dyskusja na ten temat trwała chyba z pół godziny, a ludzie własnym ciałem zaczęli blokować drogę do gabinetu. Poziom złej energii w tej poczekalni sięgał sufitu. Kiedy wybuchnęłam głośnym śmiechem, to wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatkę, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej, bo wyglądali jak walczące ze sobą dzikusy. Nawet mieli nastroszone czupryny, bo to było bardzo wcześnie rano. Ta sytuacja uświadomiła mi, że tęsknie nie tylko za Islandią, ale również za jej mieszkańcami.

Przypomniało mi się, jak zaraz po przyjeździe na Islandię, miałam problem z przelewami i próbowałam to załatwić w banku, a obsługa tylko wzruszała ramionami. Oni nie wiedzą, co się stało i patrzą na mnie ze zdziwieniem, kiedy pytam, kto ma wiedzieć. Islandczyk zaakceptowałby pierwszą odpowiedź, a jeśli nie to pracownicy banku mają jeszcze w zanadrzu drugą, która rozwiewa wszystkie wątpliwości: “coś się zepsuło”. Na początku ciężko to przełknąć i człowiek już się rozpędza do małej awanturki, ale nagle się okazuje, że nikt nie podchwytuje zdenerwowania. Nie ma nikogo, kto by odpyskował czy rozumiał, jak ważna jest ta sytuacja. Pani w banku jest tak miła i spokojna, że po którymś z kolei pobycie zaczynasz wierzyć w to, że nie ma się czym przejmować.

Wychodzę więc z propozycją, aby wszystkich malkontentów wysłać na Islandię. Wrócą odmienieni, uwierzcie. Zastanawiam się tylko, kto miałby za to płacić. Jeśli Minister Zdrowia czyta ten wpis, to apeluję o taką narodową kurację. Tymczasem możecie swoim marudnym  znajomym podsyłać wersję demo. Oto podstawowe zasady islandzkiego akcentowania życia:

My, ludzie, nie mamy władzy nad wszystkim

Na Islandii jest takie powiedzenie: “Jak ci się nie podoba pogoda, to poczekaj 5 minut”. Oni nie narzekają na warunki atmosferyczne, bo wiedzą, że nie mają na to wpływu. Mimo tego, że przez kilka miesięcy żyją w ciemnościach, a zima trwa prawie cały rok, wciąż należą do najszczęśliwszych narodów na świecie. Z szacunkiem podchodzą do zawirowań pogody i nigdy nie słyszałam, aby Islandczycy mieli pretensje do rządu, że coś zamarzło. Natura jest potężniejsza zarówno do PKP, jak i od władz. To, że znaleźliśmy kilka sposobów na jej poskromienie nie oznacza od razu, że mamy nad nią pełną kontrolę. Pogódź się z pogodą, a przestanie ci ona przeszkadzać. Naprawdę w Polsce nie jest tak źle, jak Wam się wydaje.

Przestrzeń 

2013-06-28 19.57.19

W filmie dokumentalnym “Heima” wokalista zespołu Sigur Rós opisując swój naród, mówi o przestrzeni. Moim zdaniem to jest słowo klucz, które powinno zastąpić wyświechtany slogan “tolerancja”. Na Islandii ludzie dają sobie przestrzeń i nie są skorzy do wchodzenia z butami w czyjeś życie. Dlatego akceptowanie drugiego człowieka, takim jakim jest, przychodzi im w sposób naturalny. Marsz równości na Islandii nie jest tylko świętem homoseksualistów, ale wszystkich ludzi. Islandczyka nie obchodzi, czy jesteś gejem, chodzisz w futrze latem czy żyjesz bez ślubu. To jest twoja sprawa albo raczej – to jest twoja przestrzeń.

Niech każdy robi, co chce

W filmie “Reykjavik 101” jest taka wymowna scena, w której bohater zapytany o to, czym się zajmuje, odpowiada, że niczym. Oczywiście nie jest to obnażanie Islandczyków z lenistwa, ale pokazanie, że tam możesz się zajmować, czym tylko chcesz. Nawet jeśli komuś może się wydawać to absurdalne. Ty wybierasz. Nikt nie wmawia ci, że człowiekiem sukcesu będziesz, zarabiając grubą kasę i chodząc w garniturze. Możesz być muzykiem, na którego koncerty przychodzi kilka osób. Dopóki będziesz to robił, nawet rząd wesprze cię zasiłkiem. Na Islandii nie ma sztywnych podziałów na zawody. Znana piosenkarka pracuje w lumpeksie, a specjalista od marketingu piecze wieczorami bułki w piekarni. I nikt nikogo nie ocenia i nie klasyfikuje ze względu na to, co robi. To uwalnia ich od sytuacji, w której jeden na drugiego patrzy z góry albo dyskwalifikuje kogoś do robienia pewnych rzeczy.  W Polsce jest jakaś ogromna potrzeba sztywnych definicji i wpychania ludzi do worków. A potem boli nas, że ktoś z worka obok odniósł sukces w naszej dziedzinie. Jak on mógł startować w tych zawodach, skoro nie pasuje do definicji?! Zapraszam do Reykjaviku – miasta, którego burmistrzem jest komik, mający swój zespół i przebierający się czasami za kobietę.

Porażka jest sukcesem

W książce “Geografia szczęścia” autor odwiedza kraje, które są uważane za najszczęśliwsze na świecie. Przyjeżdża również na Islandię, gdyż zajmuje ona wysoką pozycję w tym rankingu. Rozdział ten ma tytuł “Szczęście jest porażką”. Jeśli komuś się nie powiodło, to znaczy, że próbował. I trzeba go za to podziwiać. Ludzie sukcesu i ci, którzy ponieśli porażkę są na tym samym szczeblu drabiny. Zarówno jedni, jak i drudzy, mają swoje wady i zalety. Mam wrażenie, że w Polsce sukces jest stawiany na tej samej półce, co ideał. Dlatego być może dziwi nas, że aktorki mają cellulit czy rozwodzą się. Ukrywanie porażek i naświetlanie sukcesów prowadzi do mylnego wyobrażenia, że ludzie, którzy coś osiągnęli są idealni. Łatwiej jest próbować ze świadomością, że porażka to nie jest coś wstydliwego.

Współpracuj albo giń

Jest taka teoria, która mówi o tym, że ludzie w krajach o chłodniejszym klimacie są bardziej skorzy do współpracy. Przez wieki byli zmuszeni zdobywać pożywienie w trudnych warunkach i nauczyli się, że łatwiej jest to osiągnąć w grupie. Potem słucham tego coveru “Say my name” w wykonaniu dwóch islandzkich artystów  i w głowie pojawia się mnóstwo innych, pięknych piosenek, które powstały przy współpracy islandzkich artystów. Rynek muzyczny jest idealnym przykładem tego, jak oni potrafią ze sobą współdziałać. Tam jest normą, że jeden perkusista gra w kilku zespołach, wokalista ma trzy rożne projekty, a na co dzień jeszcze grają razem. Może mi się nie podobać muzyka, którą tworzy zespół, ale jak będzie taka potrzeba, to pożyczę mu sprzęt czy zajmę się oprawą muzyczną na koncercie. Życzyłabym sobie, żebyśmy więcej współpracowali, a mniej gnili.

Chyba sobie wydrukuję ten post i podsunę zdenerwowanym paniom przy następnej wizycie w przychodni.

Kolorowe sny o Fiordach Zachodnich

W nocy przyszedł do mnie kolorowy ptak.

IMG_7748 Usiadł na skraju łóżka i mówi:
Dziwny jest ten twój świat. Strasznie dużo ludzi w grupach. Z lotu (“ptaka” nie dodał, bo to było dla niego oczywiste) jakby się nakładali na siebie. Jesteś zmęczona. Chodź zabiorę Cię do mojej krainy. Mieszkam na Fiordach Zachodnich, które według legendy trzech znudzonych ludźmi trolli próbowało kiedyś odrąbać od Islandii. 

Potem podpiął swojego pendrive’a do komputera i włączył prezentację w programie Power Point. Zamienię Cię w ptaka, żebyś miała w życiu łatwiej. Oto prototyp twojego ptasiego wcielenia. 

IMG_7750 Zanim nauczę Cię latać, minie trochę czasu, więc na miejsce dopłyniemy statkiem. IMG_7794 Zobacz, jak tam pięknie. Totalne odludzie. Będziemy jeździć naszym statkiem. Chciałam dopytać, jak można jeździć statkiem, ale kolorowy ptak uciszył mnie swoim krzykiem: Zobacz! IMG_7251 IMG_7455 IMG_7779 A oto nasz dom! – kolorowy ptak dalej krzyczał, ale już mi to nie przeszkadzało. Nasz dom…– westchnęłam.

IMG_7586 IMG_7594 Ptak, oprócz Power Pointa, znał inne programy komputerowe, co nie omieszkał podkreślić. Nie wybrałem jeszcze tapety, bo chciałem poczekać z tym na Ciebie. Mam tutaj dwie propozycje z palety naszych barw – jasny wrzos i trawiasta zieleń. IMG_7876 Ale zamontowałem prysznic i wannę!

IMG_7875 IMG_7501 Będziemy sobie siedzieć wieczorami na ganku i patrzeć, jak słońce kładzie głowę na fiordach. IMG_7823 A jakbyś nie mogła zasnąć, to będziemy liczyć skały na oceanie.  IMG_7472 IMG_7240 – Ja tam widzę ludzi, a mówiłeś, że ich nie będzie…  – To ukryci ludzie, oni są bardzo nietowarzyscy, także nie masz, co się przejmować. Naszymi najbliższymi sąsiadami są te włochacze, ale oni, jak widzisz, akceptują czarne owce.  IMG_0398 To co, jedziesz? IMG_7602

Zorza polarna

DSC_0013

Wiem, że to nie jest najpiękniejsze zdjęcie zorzy. W sieci można znaleźć powalające fotografie aurory, bo jest to chyba jedno z najczęściej fotografowanych cudów natury. Ale to jest moja zorza. Jedna z pierwszych, jakie zobaczyłam i uchwyciłam nieudolnie aparatem. Aby uwiecznić ją z większą dokładnością i ostrością, trzeba ustawić dłuższy czas naświetlania, a tego się komórką nie da zrobić. Przydałoby się mieć przy sobie również statyw, ale zanim człowiek doleci po sprzęt do domu, to już jest po zorzy. Na szczęście są profesjonalni tropiciele tego cudu natury, którzy na polowania jadą w tak pięknie miejsca, jak Jökulsárlón.

Moyann Brenn:http://www.flickr.com/photos/aigle_dore/
Moyann Brenn:http://www.flickr.com/photos/aigle_dore/

Zorza jest jedną z najbardziej pożądanych przez turystów atrakcji. To było sztandarowe pytanie, które ludzie zadawali mi w wiadomościach na couchsurfingu. Tak na marginesie dodam, że Islandczycy niechętnie korzystają z tego portalu, więc jak ktoś liczy na to, że zaoszczędzi w ten sposób na noclegach, to może się rozczarować. Większe szansę macie, pisząc do obcokrajowców, którzy mieszkają na wyspie. Wracając do zorzy, hitem była dla mnie informacja o Japończykach, którzy przyjeżdżają na Islandię w okresie zimowym, aby się rozmnażać. Według ich przekonań, dziecko poczęte w czasie zorzy będzie piękne i szczęśliwe.

Kiedy?

Sezon na zorzę trwa od października do marca, ale widziałam dwa piękne okazy już we wrześniu. Z kolei rok temu czekałam chyba aż do grudnia. Także, jak to bywa ze wszystkim na Islandii, ciężko jest przewidzieć. W Reykjaviku jest kilka firm, które oferują specjalne wyprawy, ale moim zdaniem jest to starta pieniędzy. Nikt Wam nie zagwarantuje, że ją zobaczycie. Można zwiększyć swoje szansę, wyjeżdżając poza miasto, ale do tego nie potrzebujecie żadnego przewodnika. Na tej stronie możecie sprawdzać aktywność wyładowań słonecznych, ale oprócz tego trzeba wziąć pod uwagę pogodę. Jeśli na niebie jest dużo chmur, to możemy być pewni, że i tak nic nie zobaczymy. Widoczność zorzy osłabia także pełnia księżyca.

zorza3

Viktoras Kaubrys: http://www.flickr.com/photos/62431326@N07/

Dobrym znakiem jest natomiast zimno. W bezchmurne i mroźne dni należy więc zadzierać głowę do góry i trzymać aparaty na statywie. Zorza wije się na niebie zazwyczaj ok. 20 minut, dlatego łatwo ją przegapić. Ja o zorzy często dowiadywałam się od znajomych na Facebooku. Zauważyłam, że najszybciej takie informację podają administratorzy fanpage’y hosteli np. Dowtown Hostel, Loft czy Kex. Prawdopodobnie dlatego, że są nimi recepcjoniści, którzy sprawdzają niebo, podczas swoich przerw na fajkę. O zorzy lubią informować także Ask Iceland oraz I<# Iceland. U nich znajdziecie też dużo zdjęć aurory z różnych zakątków Islandii.

Zdjęcia są piękne, ale zorzą lepiej zachwycać się, oglądając filmiki, gdyż jej największy urok polega, nie tyle na kolorach, ale na ich tańcu. Tak też tłumaczy się zorzę w legendach – jako taniec naszych przodków. Różnobarwne wstęgi nad głową to marzenie wielu podróżników. Miałam szczęście doświadczyć tego wielokrotnie i to jest jedna z tych rzeczy, które nie znudzą mi się nigdy. Obok gorących źródeł i ludzi, zorza należy do czołówki moich islandzkich tęsknot. Także oglądać, podniecać się i sruuu zimą do Islandii. Nie wiem, jak ludzie mogą twierdzić, że to jest depresyjny kraj. Nawet jeśli jest trochę więcej ciemności zimą, to jak można się dołować, jeśli nad głowami wiją nam się kolorowe wstęgi?

http://vimeo.com/81906892

Portowa kozetka

IMG_7153 - Kopia Ostatnio często miewam gorsze dni. Na Islandii nauczyłam się, że w takich momentach po prostu idę do portu, ładuję problemy na statki, które potem odpływają w świat. Nie ma cła na te towary, więc można kilka własnych kłód przerzucić pod nogi marynarzy. Oni zadepczą, bo co im po polskim bełkocie. Jak kiedyś się dorobię, to wyruszę w podróż dookoła świata i pozbieram je przy okazji. Wtedy już będą to dla mnie śmieszne wspomnienia, które z zaciekawieniem wybiorę z wielkiego wora po powrocie. IMG_7159 IMG_0235 IMG_0209 IMG_0205

Brakuje portu, statków, panów w ciemnych kombinezonach, zapachu ryb, starych łańcuchów i dziwnych atrybutów rybackich, które nie wiem co znaczą, więc dopowiadam sobie, że to włosy księżniczki. IMG_7217 IMG_0229 IMG_7162

Jak ktoś jedzie na Islandię, to niech się za mnie przejdzie do portu. Widok piękny na Reykjavik i latarenka, na którą nie wchodzą turyści, bo znaku nie ma, że można (że nie można też nie). Nawet plac zabaw jest.  IMG_7161 IMG_7138 IMG_7199 IMG_7224 Proszę tylko adres podać, żebym mogła kurierem problemy i czarne myśli podrzucić.

Snaefellsnes: podróż do wnętrza Ziemi

Zwróć uwagę na zachodnie wybrzeże Islandii. Czy widzisz stolicę Reykjavik? Doskonale. Posuwaj się teraz w górę, wśród niezliczonych fiordów poszarpanego przez morze wybrzeża i zatrzymaj się nieco poniżej sześćdziesiątego piątego stopnia szerokości geograficznej.

Arnastrapi

Arnastrapi Malafriff

5 Dritvik Djupalonssandur (3)

Co tam widzisz? – Rodzaj półwyspu, przypominającego ogryzioną kość, zakończoną olbrzymią rzepką. A czy nic nie widzisz na tej rzepce? – Owszem, górę, która zdaje się wyrastać z morza. Snaefellsnes 9 road 55 (9)

Helgafell

Helgafell Helgafell Helgafell

Na Jokulu Sneffelsa zejdź do krateru, którego przed kalendami lipcowymi muska cień Scartarisa, a dotrzesz, śmiały podróżniku, do środka Ziemi.  5 Dritvik (3) 5 Dritvik Djupalonssandur (7) 5 Dritvik Djupalonssandur (1) Ratowanie się ucieczką byłoby, oczywiście, zachowaniem elementarnych zasad ostrożności, ale nie po to przybyliśmy tutaj, aby tych zasad przestrzegać. 4 Malaraiff (4) 4 Malariff (7) – Gdzie jesteśmy? – spytał wuj, który wydawał się wyraźnie poirytowany tym powrotem na wnętrze Ziemi. 8 Helgafell (6)

(Juliusz Verne, Podróż do wnętrza Ziemi)

Czy Islandczycy naprawdę wierzą w elfy?

elfy islandia

Ostatnio dość popularna była w mediach informacja na temat wstrzymania budowy drogi na Islandii ze względu na żyjące tam Elfy. Dostałam kilka wiadomości z pytaniem, czy Islandczycy naprawdę wierzą w istnienie tych stworów. Nie wiem, jaka jest liczebność Elfów, ale moim zdaniem na Islandii dominują trolle. To z nimi najczęściej stykałam się, podróżując po wyspie, analizując różne islandzkie tradycje lub zaczytując się w sagach. Może elfy są bardziej medialne, dlatego to o nich wspomina się częściej, a może jest to inna nazwa tych samych stworzeń. W opisach często pojawiają się także ogry, krasnale oraz tzw. huldufólk, czyli ukryci ludzie.

Wiele rzeczy przemawia za tym, że magiczne stwory są traktowane na wyspie całkiem poważnie. W Reykjaviku jest Szkoła Elfów, w której prowadzone są zajęcia na temat ich pochodzenia, opowieści o spotkaniach ludzi z elfami oraz ich wzajemne stosunki. Elfy mają swoje centrum dowodzenia w  Hafnarfjördur, miasteczku położonym 10 km od Reykjaviku. W parku Hellisger?i żyje największa kolonia przedstawicieli tego gatunku. elfy islandia

Siedziałam na ławce w tym parku, zastanawiając się, czy czasami między moimi nogami nie plątają się jakieś małe ludki i czy ja w to w ogóle sama wierzę. I nagle w tym momencie zza krzaka wyskoczył taki stworek. Nie wiem, czy to był elf, ale jak na dziecko, to miał dziwnie wydłużone uszy.

elfy islandia

Myślę, że sami Islandczycy nie zdają sobie pytania, czy oni naprawdę wierzą w magiczne stwory. Dopiero wywołani do tablicy, starają się wytłumaczyć, na czym ten fenomen polega. Czytałam wypowiedzi Islandczyków w zagranicznych mediach i chyba żaden z nich jednoznacznie nie odpowiedział na to pytanie. My próbujemy racjonalizować wszystkie zjawiska i szukać logicznych wyjaśnień, a dla Islandczyków pewne rzeczy są po prostu niewytłumaczalne i za takie je przyjmują. Pamiętajmy, że Islandia była przez długi okres wyizolowana od innych krajów. Nigdy nie została schrystianizowana w takim stopniu, żeby przypowieści o dziewicy, która urodziła syna były uważane za bardziej prawdopodobne niż trolle, psocące w islandzkich domach podczas Bożego Narodzenia. Obchody tego święta są dla mnie dowodem współistnienia na wyspie tych dwóch kultur. Boże Narodzenie jest obchodzone przez Islandczyków, mimo że na co dzień nie chodzą do kościoła. Jednak w grudniu słuchają kolęd, a w Wigilię udają się na pasterkę, aby uczcić narodziny Boga. Jednocześnie kultywują tradycję tzw. Yuli, 13 gwiazdowych chłopców, którzy przed Świętami opuszczają swoje skalne domy i odwiedzają ludzi, zostawiając dzieciom podarki. Islandzkie pociechy dostają więc aż 13 prezentów (każdego dnia odwiedza ich jeden z yuli), ale darczyńcy mają mało wspólnego z dobrodusznym i uśmiechniętym Mikołajem. Gwiezdni chłopcy mieszkają w Dimmuborgir (okolice jeziora Myvatn), gdzie według legendy wylądował spadający z nieba Anioł, znany dzisiaj jako Szatan. Yule są wredne i specjalizują się w podkradaniu jedzenia.

Meat-hook-450x363

Przychodzi dwa dni przed Bożym Narodzeniem, aby okraść ludzi z mięsa. Prawie jak Święty Mikołaj.

Ciekawą postacią, a jakże przesympatyczną, jest ich mama – ogrzyca porywająca niegrzeczne dzieci. Opowiadanie najmłodszym takich historii nie jest na Islandii niczym dziwnym. Jeśli kogoś to oburza, to radzę poczytać oryginalne zakończenia niektórych klasycznych bajek. Śpiąca Królewna została obudzona w dużo bardziej brutalny sposób niż nam się od małego wmawia. Większość naszych bajek została ugładzona w myśl idei, że dzieci powinny się wychowywać beztrosko, ale to już jest temat na zupełnie inny post. Wróćmy do rodziców:

gryla

Źródło: visir.is

Podobną mieszanką wiary chrześcijańskiej i pogańskich przekonań jest również historia pochodzenia Elfów. Według legendy są to dzieci Adama i Ewy, które nieposłuszna grzesznica chciała ukryć na wyspie. Bóg, który nie bez powodu ma przydomek “Wszechwiędzący”, szybko odkrył spisek i uczynił niewidzialnymi tych, których Ewa próbowała schować przed nim.

Magiczne stwory pojawiają się również w legendach o powstaniu wyspy lub poszczególnych jej regionów. Ukształtowanie terenu na Zachodnich Fiordach tłumaczy się próbą odcięcia tej części wyspy przez trzech trolli. Były one tak zajęte robotą, że nie zauważyły wschodu Słońca, które przemieniło je w kamienie. Tak wyglądają teraz: elfy islandia

Takich nieuważnych stworów jest na Islandii więcej. Hvítserkur w okolicach półwyspu Vatnsnes, dzięki swoim specyficznym kształtom, bardziej przypomina uciekającego trolla.

elfy islandia

Jeśli ktoś ogląda filmy fantastyczne, to na pewno zauważy, ile w kwestii budowania postaci czerpie się ze skandynawskich wierzeń. Wystarczy sobie przypomnieć trolle z ostatniego “Hobbita”, które zostały zamienione w skalę przez promienie słońca.
elfy islandia

Myślę, że każdy, kto był na Islandii rozumie, że łatwo jest tam wierzyć w ukryte stwory. W otoczeniu dziwnych kształtów, jaskiń, zakamarków, wulkanów, pól lawy nie trudno jest wyobrazić sobie, że coś albo raczej ktoś się za tym kryje. Kiedy zgubiliśmy się ze znajomymi w górach i wracaliśmy do domu w ciemnościach, to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ktoś mnie obserwuje. Kamienie przybierały człekopodobne kształty, a może to tylko moja próba racjonalizacji faktu, że widziałam trolla?

Niektórzy uważają, że to jest tylko chwyt marketingowy. Oczywiście w turystyce gra się magią i czasami wydaje mi się to przesadzone. Szczególnie kiedy przybiera to formy bardzo patetycznych przekazów, a każdy, kto zna Islandczyków wiem, że to nie jest ich stylistyka. To nie jest tak, że wyobrażają sobie oni małe ludziki, mieszkające w ich domach i przemawiają do nich co rano. Oni po prostu wierzą w to, że człowiek nie jest jedynym i najważniejszym ogniwem tej całej układanki. Że natura jest siłą, którą powinniśmy szanować i bronić jej. Że są miejsca, które nie powinny zostać przejęte przez człowieka. Że pole lawy jest dla nich ważniejsze niż nowa droga. Mało jest już takich miejsc na ziemi i to jest prawdziwa magia, o której się powinno mówić. Niezależnie od tego, czyje przybiera kształty.

Islandia moich koszmarów

IMG_6632

fot. Jedno

Czasami przez moją głowę przestrzela się taka myśl: przecież ta wyspa może w każdej chwili wybuchnąć!  Ziemia ciągle dymi, jest parę czynnych wulkanów. Gdzie ja mieszkam?! Potem patrzę na mapę i widzę, że stoję na tym małym wypierdku na środku oceanu. Ta myśl zmiata wszystkie inne i wierci się w mojej głowie w drodze do sklepu. Zapominam o niej, wybierając warzywa. Wszystko wraca, kiedy dolna półka kasy wyskakuje z szybkością. Czemu ci ludzie są tacy spokojni? Stoją w tej kolejce jakby wszystko było w porządku, a przecież zaraz możemy eksplodować! Płyty tektoniczne się rozsuną i wpadniemy do dziury. Ja, ten chłopak i moje drobne. Czuję się jak rozbitek z bajek, który stoi na jednej nodze na malutkiej wysepce. Tylko on i palma. Palmy brak, więc jestem tylko ja i dymiąca ziemia. Muszę się stąd wydostać jak najszybciej. Wychodzę ze sklepu i idę nad wybrzeże, szukając statku, który zabierze mnie w bezpieczne miejsce. Siadam na brzegu i obserwuję fale, uderzające o skały. Już wiem, że wszystko będzie dobrze.

Pasztet na Jökulsárlón

jokulsarlon Jökulsárlón to islandzka miejscówka, która pojawia się chyba we wszystkich spotach reklamujących ten kraj. Jak widzę zestawienie typu “10 miejsc, które trzeba zobaczyć na Islandii”, to wiem, że jedna z pozycji należeć będzie do Jökulsárlón. Kiedy stoisz nad brzegiem lodowcowej laguny i nagle olbrzymi kawał lodu robi głośne “traaach”, to wiesz, dlaczego to miejsce po prostu trzeba odwiedzić. Jeśli nie czytasz tego z samolotu, lecącego do Reykjaviku, to pozostaje ci podglądanie przez kamerkę. Continue reading

Jaskinia z “Gry o tron”

gra o tron

Na Islandii kręconych jest coraz więcej filmów. Sceneria doskonała, szczególnie do tych, których akcja toczy się w odległych czasach. Wczoraj widziałam trailer “Noah” i rozpoznałam wiele miejscówek. W ostatnich latach kręcili tutaj “Prometeusza” czy “Star Trek”. Ostatnio coraz częściej na wyspę wpada Ryan Gosling i inne gwiazdy, które szukają ciekawych miejsc na swoje nowe przedsięwzięcia. Ja jestem fanką serialu ?Gra o tron?, a ekipa była tutaj z wizytą kolejny raz w listopadzie tego roku i już nie mogę się doczekać czwartego sezonu. Ujęcia pokazujące świat poza murem były kręcone na islandzkich lodowcach w parku narodowym Skatafell. Trzeci sezon ekipa spędziła w okolicach jeziora Mývatn. Continue reading

1 2 3 4