Czuję się bardzo słabo. Mój organizm walczy ze skrajnym wyziębieniem, po tym jak ze znajomymi zgubiliśmy się na szlaku. Podczas wycieczki zastał nas deszcz i droga powrotna wydłużyła nam się z godziny do trzech. Wszystko zamarzło, a my utknęliśmy w ciemnościach na szlaku. Było ciemno, zimno i nie dało się ujść kilku minut bez twardego lądowania. Nie było do końca widać drogi, telefon pokazywał brak zasięgu, a świadomość, że kilka centymetrów obok jest przepaść nie pomagała zachować spokoju. Rozglądałam się wokoło i myślałam ?tak zaczynają się filmy, w których ktoś ginie?. I nagle usłyszałam za plecami głos ?wszyscy zginiemy?.
To był nasz couchsurfer, którego zabraliśmy na wycieczkę. Tak się chłopak przestraszył, że nie mogłam go przez godzinę uspokoić. Zaczął biec przed siebie, krzycząc, że zginiemy. Cała droga była oblodzona, więc upadał co pięć sekund. Próbowałam go przekonać, żebyśmy czekali na pozostałych i nie rozdzielali się, ale uparcie parł do przodu. Nie mogłam nad nim zapanować! Płakał i krzyczał, że mam natychmiast wezwać helikopter. Przyznaję, że też byłam przestraszona, ale on był tak dramatyczny, że nie mogłam przestać się śmiać. Oczywiście, wtedy kiedy nie widział, bo jeszcze był skłonny pomyśleć, że to zaplanowałam. Uczucie strachu i absurdu mieszało się ze sobą cały czas. Kiedy goniąc go, zgubiłam drogę, przypomniało mi się, że tytuł filmu, który dzień wcześniej mi podesłała Justyna brzmiał “Feel Good Lost in Iceland“… o ironio życia!
Szliśmy w bardzo ciężkich warunkach. Kamienie obsuwały się pod nogami, a lodu było coraz więcej. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak przemoczona. Nasz odważny kolega cały czas wmawiał mi, że nasze nogi są już skazane na amputację i w takim pozytywnym klimacie próbowaliśmy maszerować w dół. To była koszmarna wycieczka, ale przetrwaliśmy. Teraz siedzę na kanapie i piję whisky. Nie przepadam za tym trunkiem, ale chyba najlepiej rozgrzewa i kiedy pić, jak nie po takich przygodach? Opowiadam Wam to z dwóch powodów:
Ku przestrodze: Podróżując po Islandii, nie można sobie pozwolić na bycie idiotą. Zachowaj respekt przed naturą.
Lifehacker: Jeśli chcesz sprawdzić swojego faceta, przywieź go tutaj i zgub w górach. Jeśli zareaguje jak mój kolega, zostaw go tam.
teraz to już nie ma bata, zabieram tego swojego potencjalnego i idziemy na ten szlak. bankowo!
Ty już masz wystarczająco dużo powodów, żeby przyjechać!
to je ta Helgafell na Sn?fellsnese? Z nej treba ist dolu tylem! A cestou nesmies povedat ani slovo, ani sa nesmies otocit, iba mysliet na to co si najviac zelas a ked sa ti to podari, tak sa ti to zelanie splni. Keby toto vas couchsurfer vedel, tak by nekvikal 🙂
Milicka, to tylko zdjęcie jest z Helgafell. My się zgubiliśmy w Hveragerdi, ale nie miałam aparatu.
Konkluzja jak z Osieckiej “Chodzi o to, żeby nie być idiotą” 😉
Pasuje idealnie! Dzięki za przypomnienie mi o tej piosence. Zapomniałam o niej, a jest świetna.