Hello! Od dzisiaj będą nadawać do Was ze Stanów. Nazwałam ten projekt “podróż mojego życia” nie dlatego, że będzie to najfajniejsze miejsce, jakie odwiedzę w czasie mojego żywota, bo o tym będę mogła zadecydować dopiero pod jego koniec. Jest to podróż mojego życia, gdyż tutaj ono się zaczęło. 3 listopada 1986 roku (tak wiem, stara jestem) w Chicago wydałam swój pierwszy wrzask.
Jako, że w Stanach obowiązuje prawo ziemi zostałam uznana za Amerykankę. Bardzo szybko moja rodzina wróciła do Polski i nawet nie pamiętam chwil spędzonych tutaj. Wychowałam się w Polsce i nigdy nie uważałam się za Amerykankę. Dziwnie się czułam teraz, podróżując z paszportem amerykańskim. Tak jakby coś było nie tak. Nie tylko dla mnie było to podejrzane, ale też dla wszystkich urzędników, których spotykałam na odprawach. Jak to możliwe, że Amerykanka mieszka w Polsce, a nie na odwrót? Jakim cudem Amerykanka ma polski akcent? Dość ostro mnie przepytywali, być może podejrzewając, że jestem szpiegiem. Ta podróż uświadomiła mi jak bardzo jestem Polką i chyba zawsze tak było. Jedyne co mi przypominało o moich amerykańskich korzeniach, to zdziwienie ludzi, kiedy podawałam swoje miejsce urodzenia. Pamiętam nawet, że w pewnym okresie kłamałam, że urodziłam się w Wodzisławiu, bo dzieci na koloniach nie chciały mi wierzyć w prawdziwą wersję. Przez jakiś czas miałam nawet awersję do Stanów i mimo, że dużo osób to dziwiło nie miałam w planach przeprowadzki tutaj. Moje marzenia wędrowały na Islandię i tam postanowiłam pomieszkać.
Przyszedł taki dzień, że postanowiłam ruszyć dalej. Na mojej liście do odwiedzenia jest mnóstwo miejsc z Indiami i Australią na czele. Dużo czasu spędziłam nad tym, aby wybrać kraj do którego pojadę najpierw. I w końcu do mnie dotarło, że muszę zacząć od Stanów. Oglądaliście film “Efekt motyla”? Czasami jedna decyzja zmienia całkowicie los naszego życia. Na pewno każdy z Was zastanawia się czasami, co by teraz robił, gdyby urodził się w innym kraju czy w innej rodzinie. Jak bardzo to determinuje naszą przyszłość. Ja byłam bardzo blisko tego. Jedna decyzja zaważyła na tym, że moje życie wygląda zupełnie inaczej. Kim byłabym dzisiaj, gdyby moja rodzina została w Chicago? Czy mówiłabym w ogóle po polsku? Pewnie słabo. Czy byłabym cheeleaderką? Kto wie. Byłabym gruba czy chuda, głupia czy mądra? Nigdy się tego nie dowiem. Chciałabym jednak przeżyć moje amerykańskie życie albo przynajmniej trochę poudawać, że je przeżywam. Nie wiem dokładnie, co bym robiła, ale mogę przypuszczać, że nie ominęłyby mnie przeżycia typowe dla ludzi tu mieszkających. Dlatego mówiłam Wam, że w mojej podróży chodzi przede wszystkim o przeżycia. Oczywiście, że są miejsca, które chcę zobaczyć, ale najważniejsze jest dla mnie doświadczenie codziennego życia. Chcę iść do amerykańskiej szkoły i udekorować swoją szafkę, iść na mecz baseballowy, zobaczyć, jak wyglądają przygotowania do promu, przejechać się żółtym autobusem, słuchać country, jadąc przez pustkowia, spać w przydrożnym motelu i wiele innych rzeczy. Lista jest długa i nie wiem, czy uda mi się wszystko zrealizować. Opieram się na filmach, muzyce, serialach, bo stąd mam jakieś wyobrażenie o tym, jak to życie się tutaj toczy. Jednak będę też przepytywać o to ludzi, którzy tutaj mieszkają i wyciągać z nich esencję amerykańskości. Jeśli macie jakieś pomysły na to, co mogłabym tutaj zrobić, to piszcie w komentarzach. Z czym kojarzy Wam się życie w Stanach? Co Waszym zdaniem robi typowy Amerykanin?
Chciałabym też poznać bardziej historię i geografię, bądź co bądź, swojego kraju. Początki upływają mi na sprawach organizacyjnych – załatwianiu numeru telefonu, internetu, samochodu, konta w banku itp. W przyszłym tygodniu będę zdawać prawko, więc szykuje się ciekawy post na ten temat, bo ten proces różni się ogromnie od tego w Polsce. Skupiam się więc na tych sprawach i odwiedzaniu rodziny, której mam tutaj sporo, ale w między czasie już zagłębiam amerykańską historię. Ciocia wjechała mi na ambicję pierwszego dnia, pokazując swój test na obywatelstwo. Każda osoba, która stara się o amerykańskie obywatelstwo musi zdać egzamin. Nie przyznam się Wam, na ile pytań nie znałam odpowiedzi, ale raczej bym tego testu nie przeszła. Dostałam książkę i zakuwam, kiedy rządził dany prezydent i co podziałał oraz którzy z nich są na amerykańskich banknotach. Postanowiłam też, że będę potrafiła wymienić nazwy wszystkich stanów. Do tego zainspirował mnie serial “Przyjaciele”. Pamiętacie tę scenę?
Idę żyć swoim nowym życiem i będę Wam opowiadać o moich #przeżyciach. Po Chicago jadę do Nowego Yorku i stamtąd wybrzeżem aż do Kalifornii, zbaczając po drodze do kilku parków narodowych. Jeśli macie znajomych czy rodzinę gdzieś po drodze, a chcieliby oni mnie ugościć czy oprowadzić, to będę wdzięczna za wszelkie kontakty. Z czasem będę bardziej szczegółowo opisywać trasę, bo jeszcze dopinam to na ostatni guzik.
Wczoraj byłam mocno zestresowana i ciągle myślałam o tych wszystkich sprawach, które muszę załatwić, że nie zdążyłam zacząć się cieszyć tym, że tutaj jestem. Wieczorem kuzynka wzięła mnie na kolację ze swoimi szefami (tak na marginesie – jeden z nich przeczytał “Ogniem i mieczem”! I niech mi ktoś powie, że Amerykanie są głupi i nic nie wiedzą o Europie). Z tego spięcia wytraciły mnie ich pierwsze słowa: “Przed Tobą wielka przygoda. Jesteś podekscytowana?”. I wtedy do mnie dotarło, że cholera, jestem tutaj, a podróż mojego życia już się zaczęła! Jejku, ależ jestem podjarana!
Kibicuje zazdroszcząc jednocześnie 🙂 No i nie wiedziałem, że masz amerykańskie obywatelstwo 🙂 Kocham Stany ich historię, geografię itd. (nie mylić z American Dream 🙂 )
Cekam z niecierpliwością na kolejne wpisy, fajnie gdybyś mogła wrzucać wideo 🙂 Generalnie to liczę na conajmniej jeden wpis dziennie 😛
Pozdrawiam i życzę zajebistych 3 miesięcy 🙂
Z tym jednym wpisem dziennie, to chyba się nie uda, ale postaram się meldować jak najczęściej. Dzięki,pozdro!
Zapowiada się interesująco więc będę śledzić, mimo, że geograficznie to raczej nie moje rejony:)
A które są Twoje?
Arczi pyta, czy planujesz piesze wędrówki 🙂
Haha, wiesz co jest najlepsze? Tutaj nikt nie chodzi! Bez samochodu jesteś uziemiony.
Ej!!!! zawsze mnie zastanawiał smak Grzanek z ogniska;)
Wiem! To jest na mojej liście. Gąbki są wszędzie, tylko ognisko nie wiem, skąd skołować;)
Good to see a taenlt at work. I can’t match that.
Ale super ! Ja się wybieram do Yellowstone do pracy 11.06 i będę tam do 09.09 i do 30,09 mam zamiar zwiedzić zachodnie wybrzeże i przedostać się najlepiej autem do NY 🙂
Super! A co tam będziesz robiła? Ja się wybieram do Yellowstone za tydzień.
To ciekawa jestem co będzie dalej. Chętnie Ci potowarzyszę chociaż wirtualnie w podróży. Pozdrawiam.
To bardzo ciekawe. Jestem wdzięczny, że postanowiłeś się z nami podzielić. Artykuł niesamowicie kompetentny.
Thanks for being on point and on tatreg!
Woah nelly, how about them apspel!