Obiecałam Wam (sobie też), że postaram się częściej fotografować ludzi. Foldery z widokami już pękają w szwach i nawet nie chce mi się już do nich zaglądać. Twarz jest dla mnie nowością. Człowieka trzeba zaczepić, zapytać, ustawić, powiedzieć mu, dlaczego robi się to zdjęcie. Cały proces jest o wiele bardziej skomplikowany niż fotografowanie Esji. Ona nie kaprysi i nie idzie za szybko, nie onieśmiela i nie trzeba nawet z nią rozmawiać. Początki zawsze są ciężkie, ale skorzystałam z okazji, że odwiedziła mnie Kinga – zdolna dziewczyna z aparatem i ładnym płaszczem i zaciągnęłam ją ze sobą na ulicę. Wiedziałam, że zdjęcia będą dobre, więc teraz tylko kwestia wyłapania i zatrzymania ludzi. Powiem Wam, że nie jest łatwo znaleźć Islandczyków na ulicy w ciągu dnia. W tych godzinach pracują albo jeszcze śpią, więc głównie mijałyśmy turystów. Na szczęście na ulicach są sklepy, a w nich ekspedientki. One poruszają się zdecydowanie wolniej niż ludzie na ulicy, więc łatwiej jest poprosić je o zdjęcie. Continue reading