Planowałam dokończyć wczoraj wpis o podróżowaniu po Islandii, który tworzę już chyba od miesiąca. Chciałabym, aby był kompletny i zawierał jak najwięcej praktycznych informacje dla ludzi, którzy wybierają się tam na wycieczkę i chcą wiedzieć, za ile jest bułka oraz gdzie wypożyczyć samochód. Jednak internet w Polskim Busie był wolniejszy niż moje myśli, a one zaraz po przebudzeniu potrafią poruszać się z prędkością sylaba na minutę. Nie dało się, więc stwierdziłam, że opublikuję wpis po powrocie. Przysiadłam teraz na chwilę w kawiarence, aby napić się kawy i naszła mnie ochota, żeby do Was napisać. Ten post będzie zawierał śladową ilość praktycznych informacji, ale bardzo chcę Wam wysłać pocztówkę znad morza.
Wymówką dla mojego wyjazdu do Trójmiasta jest Spotkanie Podróżujących Kobiet. Jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało, ale tak naprawdę chciałam po prostu bez analizowania spakować się i pojechać gdzieś. Wczoraj przed wyjazdem czułam to podekscytowanie i chęć pomalowania rzęs. Stroiłam się na autobus jak na randkę! I mimo, że dupa bolała od siedzenia w jednym miejscu, ludzie w autobusie marudzili nad uchem, a dzieci gadały bez sensu to tak naprawdę nie przeszkadzało mi to. Cieszę się, że jestem nad morzem, ale ten dzień, który zajęło mi dojechanie tutaj nie uważam za stracony. Lubię sam proces docierania do celu i zajebiście się cieszę, że dalej to we mnie jest, bo tak naprawdę mogę jechać gdziekolwiek i być z tego powodu szczęśliwa.
Morze uspokaja. Trzeba uzupełniać brak wielkiej wody w organizmie. Przez rok jadałam ocean po kawałku i ciężko był czymś to zastąpić na Śląsku. Napycham się jodem i przyklejam trochę do podniebienia na zapas. Łatwiej się chodzi po dużym mieście, kiedy czuć tę rześkość w powietrzu. Przypominam sobie Gdynię, chodząc po omacku po mieście. Odkryłam dobry patent na zwiedzanie miasta. Stawiam na spontaniczność, więc na tym się opiera mój sposób. Kluczem wyboru drogi jest nazwa ulicy. Jeśli mi się spodoba, to skręcam w nią. Jeśli nie, to idę dalej. Spróbujcie kiedyś.
Muszę uciekać, bo kuzynka na mnie czeka w Gdańsku. Sama nie wiem, co ja tutaj napisałam, ale cieszę się, że nie odłożyłam tego na “po powrocie”. Dzięki temu mogę Was serdecznie pozdrowić z Gdyni, a nie po Gdyni. Relacja z “Trampek” na fejsbuczku.