W październiku (chyba wtedy, bo z moją pamięcią do dat bywa różnie, czasami dzwonię do kolegi z pytaniem który jest rok, bo cały czas mi się wydaję, że 2012) wybrałam się autostopem na południe Islandii, aby odwiedzić urzędujących tam wtedy Ewę i Artura, których być może kojarzycie z Mini Iceland. Ja znałam ich wtedy jeszcze tylko z sieci, ale podjęli to ryzyko, że mogę okazać się psychopatką i przyjęli mnie pod swój dach. Dach ten przykrywa dom na farmie Hunkubakkar, która należy do rodziny Islandczyków, mieszkających tam na pewno od stuleci, bo przodkowie obecnego właściciela byli tam w czasie wybuchu wulkanu Laki w XVIII wieku. Continue reading
południe Islandii
Seljalandfoss leje wodę
Należę do tej grupy wodospadów, które trzymają ludzi na dystans. Możesz mnie obejść dookoła, ale nigdy mnie nie dotkniesz. Moja tolerancja na zbliżenie jest bardzo niska. Kiedy przekroczysz bezpieczną odległość, opluję Cię po twarzy zimną wodą. Czasami musisz zasłaniać oczy, jeśli chcesz na mnie popatrzeć, a ziemia, po której idziesz jest zawsze niebezpiecznie śliska. Możesz próbować się zbliżyć, ale pamiętaj, że ostrzegałam. W lepsze dni wpuszczam do siebie tęczę i wspólnie śmiejemy się z ludzkich ograniczeń. Te małe, zabawne ludziki. Będą publikować moje zdjęcia w gazetach i pisać o mnie na blogach. Niech najpierw zaczną obchodzić samych siebie.