Miś Yogi to była jedna z głównych bajek, które od małego kształtowały moje postrzeganie Stanów. Każdy oglądał i wie, że akcja rozgrywa się w konkretnym miejscu – na terenie parku Yellowstone. Nie mogłam ominąć tego miejsca, szczególnie, że bajkę tę kocham nie tylko za miejsce akcji, ale także za jej głównego bohatera, który uczy tego, aby się nigdy nie poddawać.
Często słyszę pytanie o to, czy Ameryka jest taka jak na filmach? Myślę, że znamy ten kraj jak żaden inny, nawet jeśli nigdy tam nie byliśmy. Wpływ amerykańskiej popkultury jest tak silny, że każdy z nas ma swoje wyobrażenie o tym miejscu. Odpowiedź na to pytanie brzmi: tak i nie. Niektóre rzeczy są mitami utrwalanymi przez telewizję, ale miałam kilka takich momentów, że czułam się jak w filmie. Yellowstone był jednym z takich miejsc, mimo że znałam go głównie z kreskówki.
Miś Yogi był postacią drugoplanową w kreskówce Pies Huckleberry, ale spodobał się publiczności i dostał pełny etat. Sympatyczny miś i jego kompan Boo Boo nieustannie graję ze Smithem w tą samą grę – jak złamać zasady. Zobaczyć niedźwiedzia na żywo to było dla mnie niesamowite przeżycie. Kocham zwierzęta i jakiś czas temu obiecałam sobie, że będę je oglądać tylko w warunkach naturalnych. Oglądanie zwierząt zamkniętych w klatach nie jest dla mnie rozrywką, a wręcz przeciwnie. Prawdziwą radością jest dla mnie zobaczyć dzikiego misia, który zdecydował się wynurzyć na chwilę z lasu.
Właściwie to na tych zdjęciach jest Boo Boo. Duży niedźwiedź wyskoczył mi przed maskę samochodu, przeszedł na drugą stronę ulicy i zniknął za górką. To stało się tak szybko, że nie wiedziałam, co się dzieje, ale wspomnienie tego momentu, kiedy to ogromne zwierzę spojrzało mi prosto w oczy, do dzisiaj przyprawia mnie o dreszcze. Podobno miałam ogromne szczęście, że je widziałam, bo znam osoby, które mieszkają niedaleko parku i nigdy nie udało im się zobaczyć niedźwiedzia. To nie jest tak, że wjeżdżasz do parku, a one wyskakują z każdego krzaka, aby ci się zaprezentować. Najlepiej zapytać strażnika, gdzie są największe szanse na to spotkanie. Najważniejsza jest pora, gdyż w ciągu dnia jest za duży ruch. Ja zamarzałam w nocy, więc już o 4 zaczęłam swoją wycieczkę po parku, najpierw zaliczając piękny wschód słońca, a potem spotykając dwa misie, więc chyba ta pora jest najlepsza. Jak widzisz, że większa grupa ludzi stoi przy drodze i patrzy się w krzaki, to na pewno jest tam jakieś zwierzątko. Trzeba pamiętać o ostrożności. To są dzikie zwierzęta, które mogą próbować bronić swojego terenu, jeśli zbliżymy się za blisko. Nie można trzymać jedzenia w samochodzie czy namiocie, bo misie buszują nocami na terenie kampingu, a zapach jedzenia przyciąga je z bardzo daleka. Podkradanie jedzenia przez misia Yogi nie jest w niczym przesadzone. Specjalne patrole jeżdżą nocą po terenie biwaku, aby odstraszać głodomory. Wyobraźcie sobie, że głodny niedźwiedź wpada do namiotu, szukając przekąski.
Nocleg na terenie parku narodowego to średni koszt 25 dolarów, ale w niektórych parkach trzeba robić wcześniejszą rezerwację. Ja kończyłam swoją wycieczkę na początku sezonu, więc były jeszcze wolne miejsca, ale wiem, że może być z tym problem. Rezerwacji dokonałam tylko w Yosemite i zrobiłam to na tej stronie. Na terenie parku jest kilka kampingów, więc możemy sobie zaplanować, w którym miejscu chcemy spać. Yellowstone zajmuje powierzchnię 9 tysięcy km?, także nawet pobieżne zwiedzanie zajmuje minimum 2 dni. W cenie dostajemy miejsce na samochód, namiot i stoliczek. Jeśli planujemy do parku dotrzeć późnym wieczorem, to najlepiej zarezerwować nocleg online, a wyznaczone miejsce będzie na nas czekało, nawet jeśli strażnicy pójdą już do domu. Rano tylko wrzucamy karteczkę z numerem do specjalnej skrzynki i można jechać dalej. Ja spałam w aucie, bo nie miałam namiotu, a poza tym nie czułabym się w nim bezpiecznie sama. W Yellowstone przespałam może z godzinę, ale głównie dlatego, że było tam bardzo zimno.
Zanim zrobiło się ciemno zdążyłam poczytać legendy Amerykańskich Indian i jako, że byłam w królestwie natury, wybrałam rozdział o przyjaźni ludzi ze zwierzętami. Wierzenia tej grupy są chyba jednymi z nielicznych, którzy właściwie nie skupiają się na bóstwach, ale na tym co wokoło nas. Oni wierzą, że wszystko na ziemi jest ze sobą połączone, dlatego musimy żyć w harmonii z naturą.
A oto wschód słońca w Yellowstone
Przed wyjazdem ktoś powiedział mi, że Yellowstone jest przereklamowane. Na pewno jest tam dużo turystów i trzeba się na to przygotować, ale nie bez powodu jest to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w Stanach. Na terenie parku znajdziecie tyle tak różnych od siebie krajobrazów, że ciężko czasami uwierzyć, że jest się ciągle w tym samym kraju. Momentami miałam wrażenie, że jestem na Islandii, a czasami czułam się jak w Turcji. Jedno miejsce piękniejsze od drugiego. Nie będę się powtarzać z przewodnikiem, bo zwiedzałam zgodnie ze wskazówkami portalu Interameryka i uważam, że ten sposób jest najlepszy na krótki wypadku do parku. Polecam tę stronę na jakiekolwiek wycieczki po Stanach, bo jest napakowana dużą porcją praktycznych informacji.