Leżę w łóżku, usypiając w rytm spadających na dach kropli deszczu, a wiatr przedziera się przez nieszczelne okna i kołysze całym pokojem jak łodzią. Jest koło północy, a nad głową jasne niebo, na które zerkam co chwilę z rozkoszą. Mieszkam już w tym pokoju miesiąc, ale ciągle zapominam założyć czarne zasłony. Nagle dzwoni telefon, ale jakoś mnie to nie dziwi, bo przecież wciąż jest dzień. Continue reading