W weekend byłam nad morzem i uczestniczyłam w Trampkach, czyli spotkaniu podróżujących kobiet. Pojechałam tam właściwie bez żadnych oczekiwań. To był pierwsza edycja, więc nie mogłam sprawdzić opinii z poprzednich czy zapytać kogoś, kto już w tym uczestniczył. Dopiero niedawno okazało się, że do Stanów jadę sama, więc nie zdążyłam się jeszcze do końca oswoić z tą sytuacją. Decyzję o tym, że jadę mimo wszystko podjęłam już dawno, ale wciąż nie kupiłam biletu. Często słyszałam, że to niebezpieczne jechać kobiecie w samotną podróż, więc potrzebny mi był inny punkt widzenia.
Warsztaty motywacyjne, które rozpoczęły spotkania to coś zupełnie nie dla mnie, ale jeszcze nigdy nie wyszłam zadowolona ze spotkania coachingowego, więc można się było tego spodziewać. Koło mnie siedziała młoda dziewczyna, która notowała z wypiekami na twarzy każde zdanie, więc na pewno było sporo osób, które na tym skorzystały. Same warsztaty nie przypadły mi do gustu, ale bardzo podoba mi się zamysł zapraszania na takie imprezy ludzi spoza branży podróżniczej. Z chęcią posłuchałabym psychologa, który opowiada o tym, jak sobie radzić z kryzysem w samotnej podróży lub nawet ludzi z innych dziedzin (mechanik, który uczy, jak zmienić koło w samochodzie?). To jest coś nowego i mogłoby również wejść w program innych imprez podróżniczych.
Potem na scenie pojawiła się Ola z 8 stóp. Nie będę opisywać wszystkich prezentacji, ale to było jedno z najlepszych wystąpień. Nie miałam zamiaru w tym uczestniczyć, bo jest to blog o podróży z dziećmi, co mało mnie obecnie interesuje. Jednak jak usłyszałam zdanie wstępu: “Podróżuje z rodziną, bo nie lubię ludzi”, to wiedziałam, że ta kobieta powie coś ciekawego. Do tej pory w poszukiwaniu inspiracji do mojej podróży nawet nie pomyślałam, aby zaglądać do dzieciatych. Okazało się, że oni zjechali całe Stany, a na ich blogu znalazłam dużo ciekawych opisów. Jak powiedziała Ola – oni nie układają swojej wyprawy pod dzieci. Zwiedzają to, co uważają za godne zobaczenia i bardzo podoba mi się to podejście. Właściwie to z tej prezentacji wyciągnęłam bardzo dużo dla siebie, chociaż jej sposób na zwiedzanie świata różni się od mojego.
Drugiego dnia miksowałam zwiedzanie Gdańska, zajadanie się babeczkami i słuchanie prezentacji. Trzeba było za każdym razem walczyć z tłumem, aby zdobyć jakieś miejsce. Ciągle przybywali nowi ludzie, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że taki spędy są potrzebne. Najwięcej ludzi przyszło posłuchać Anity – organizatorki całego zamieszania. Anita zjechała samotnie Amerykę Środkową i jej historia dodała mi odwagi, żeby nie rezygnować z mojej wyprawy. Wiecie, jak się słucha osoby, która przemierzała kraje uznawane za niebezpiecznie i mówi o tym z uśmiechem i pewnością w głosie, to człowiek nawet nie musi się dopytywać, czy warto.
Na koniec wystąpiła Marzena Filipczyk i jej prezentacja jest moim zdaniem esencją tego typu spotkań. Słyszałam zarzuty, że te spotkania dyskryminują mężczyzn. Panowie są mile widziani i było ich trochę na sali, ale jednak kobieca tematyka dominowała. I bardzo dobrze. Podróżowanie kobiet różni się w wielu kwestiach i Marzenia opowiadała o szczegółach tych różnic. Skupiała się na tym, jak kobieta musi być ubrana w Iranie, jak radzić sobie z podrywem w krajach islamskich czy chociażby jak się tam wysikać. Moim zdaniem ta wiedza jest o wiele cenniejsza dla samotnie podróżującej kobiety niż relacje “co zobaczyć, gdzie pojechać” i nie zawsze pojawia się ten aspekt na innych imprezach podróżniczych.
Na koniec takie przemyślenie ogólne, które zbudowałam na podstawie kilku wystąpień. Podróżowanie kobiet wcale nie jest niebezpieczne i nie można się od razu nastawiać na gwałty. To chyba Marzena właśnie powiedziała, że podróżowanie w pojedynkę jest tak samo ryzykowne jak życie w pojedynkę. Często słyszę takie pytanie “a co Ty tam będziesz sama robić?”. No właśnie dokładnie to, co robię teraz. A druga rzecz jest taka, że człowiek w podróży nie jest wcale samotny. Ciągle spotyka na swojej drodze ludzi i czasami jest nawet tak, że spokój znajduje dopiero w pokoju hotelowym. Kobieta nie narzeka na brak towarzystwa, a do tego każdy jej chce pomóc. Wychodzi na to, że ma łatwiej w podróży! Na Trampkach usłyszałam mnóstwo historii potwierdzających tę tezę. Trzeba być rozważnym i pewne rzeczy sobie darować np. chodzenie po nocy czy wyzywające ubrania, ale jeśli będziemy przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa możemy ze spokojem kupować bilet, co ja właśnie idę uczynić.
Już dawno zrezygnowałam z cykania fotek na imprezach masowych. Jedyne zdjęcie, jakie mam z tego wyjazdu – związane z tematyką kobiecą – to nóżki z gdyńskiej wystawy. Zdjęcia z wydarzenia są na fanpage’u Trampek i tam też znajdziecie więcej informacji o prelegentkach i kolejnych edycjach, w których polecam brać udział.