Siedzę na obskurnym łóżku w tanim motelu i patrzę na porozrzucane wszędzie ubrania, kiedy dostaję maila od czytelniczki, że ona mi strasznie zazdrości tego, co robię i sama nie dałaby rady, bo nie jest typem podróżnika. Zaczynam się śmiać i prawie nie spadam z łóżka. Przypominam sobie swoje myśli przed wyjazdem. Czy ja się w ogóle do tego nadaję? Czy posiadam te cechy, które mają osoby podróżujące samotnie? Czy jestem wystarczająco zorganizowana i silna, aby tego dokonać? Wtedy odpowiedziałam sobie przecząco i dzisiaj, po 2 miesiącach w podróży, dalej podtrzymuje swoją odpowiedź. Na pewno nie jestem typem podróżnika i mam na to dowody.
1. Wiecznie coś gubię
Ci, którzy mnie znają pewnie teraz przytakują głowami. To nie jest żaden sekret. Jeśli miałabym wybrać jedno zdanie, które wypowiadam najczęściej byłoby to: gdzie jest mój portfel/klucze/telefon? Nieustannie coś gubię i nawet nie chcecie wiedzieć, ile rzeczy już straciłam w życiu. Dlatego nauczyłam się mało posiadać, ale to już inna kwestia. Nie wiem ile razy w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy przeszukiwałam plecak, aby znaleźć kartę pamięci, bo przecież nie można jej włożyć z powrotem do aparatu. Ile czasu straciłam na szukanie klucza do motelu przed wymeldowaniem się i ile razy wracałam się łazienki w restauracji, bo zostawiłam coś przy zlewie. Ile nowych błyszczyków i kremów do rąk kupiłam, bo zostawiłam gdzieś poprzednie. Ile?
2. Jestem niezorganizowana
Te dwa punkty wiążą się ze sobą, ale ten dotyczy bardziej sposobu, w jaki planuje swoją podróż. Czasami zmieniam zdanie z dnia na dzień i jadę w zupełnie innym kierunku albo decyduję się nie jechać tam, gdzie powinnam. Czasami nie mam gdzie spać w miejscu, do którego jadę i rezerwuję coś w ostatniej minucie. Mam kilka dokumentów na pulpicie pod tytułem “plan” i sama nie potrafię zrozumieć o co mi chodziło, kiedy pisałam “plan 1”, a co dopiero skoordynować to z planem nr 2, 3, 4 i 5. Nie czytam przewodników od deski do deski, a poradniki zazwyczaj wertuję, myśląc w tym czasie, co zjem na obiad.
3. Cienka ze mnie dupa
Nie choruję na nic poważnego, ale muszę uważać na to, co jem, gdzie śpię i jak się ubieram. Dodatkowo muszę faszerować się codziennie witaminami, tranami i innymi specyfikami, które wzmacniają mój organizm. Samotna podróż to nie są wakacje i leżenie na plaży. Po całym dniu intensywnych przeżyć trzeba jeszcze coś załatwić, zorganizować, zarezerwować, odpisać. Potrzebuję odpowiednią ilość snu, aby normalnie funkcjonować, a tego mi w podróży czasami brakuje. Mam takie dni, że chodzę jak zombi i nie mam siły wejść pod prysznic.
4. Mam kiepską orientację w terenie
Nie wiem, jak to możliwe po tylu latach w harcerstwie, ale prawda jest taka, że bez nawigacji w telefonie daleko nie zajdę. Czasami nie dochodzę na miejsce nawet z pomocą nawigacji. Trzysta pięćset razy muszę się upewnić, czy skręciłam w dobrą ulicę, bo po sekundzie już nie pamiętam jej nazwy. Myli mi się zachód ze wschodem i północ z południem, a czasami też prawo i lewo.
4. Bardzo tęsknię
Tęsknie za rodziną, domem, przyjaciółmi. Czasami płaczę sobie przy hamburgerze, kiedy pomyślę, że są tak daleko i nie mogę po prostu wsiąść w auto i do nich pojechać albo zadzwonić, kiedy mi się chce, bo jest tyle godzin różnicy. Smutno mi, że mój najlepszy przyjaciel nie mógł pojechać ze mną, kiedy pani pyta mnie, ile osób się melduje, Tęsknie za kotletem schabowym i pigwówką ze spritem na Mostowej. Tęsknie za Polską.
5. Boję się
Nie wiem, kto przykleił do mnie etykietkę “odważna”, ale właśnie ją zdrapuję jak starego strupa. Czasami bardzo się boję. Teraz kiedy siedzę w tym obleśnym motelu i widzę podejrzanych typów za oknem, a drzwi przepuszczają wszystkie odgłosy. Kiedy mój autobus nie przyjeżdża i muszę spędzić kilka godzin w nocy na dworcu z pijaczkami. Kiedy jadę przez pustkowia, a mój telefon traci zasięg. To uczucie pojawiło się już kilka razy i pewnie jeszcze wróci.
Nie, nie jestem prawdziwym podróżnikiem. I mam to gdzieś, bo wychodzi na to, że nie muszę nim być, aby podróżować i być z tego powodu bardzo szczęśliwa. Przejechałam już sama prawie całą Amerykę. Czasami ze strachem w serduszku i łzą na policzku, a bez kapelusza na głowie, bo gdzieś się zapodział, ale ze świadomością, że mogę iść w szpilkach do Yellowstone, jeśli tylko będę miała taką ochotę, nawet jeśli przewodnik sugeruje coś innego. Nie zgadzam się na sztywne definicje i nie istnieje dla mnie coś takiego jak typ podróżnika. Albo inaczej – każdy nim jest. I nie mówcie mi, że nie dalibyście rady, bo jeśli ja tego dokonałam, to każdy może. A nagroda za robienie tego po swojemu jest wysoka jak noc w pięciogwiazdkowym hotelu.
Podróżnikiem nie, podróżniczką tak i to całkiem niezłą. A jakby nie było tych wszystkich punktów, to podróż mogłaby być nudna.
Tylko gdzie to obskurne łóżko w tanim hotelu, no bo przecież nie na tym zdjęciu? 🙂
Nie jest takie złe, ale nie chciałabyś widzieć tej pościeli z bliska…
I dobrze, że tak masz.
A pod tym o strachu się podpisuję 🙂
Powiedziałabym, że punkty 1 i 2 czynią z Ciebie właśnie podróżniczkę… Osobom doskonale zorganizowanym nie zdarza się pójść na żywioł. To one wykupują all inclusive i przez 2 tygodnie nie wyściubiają nosa z hotelu. A najlepiej poznaje się obce miejsca – gubiąc się w nich. Pozdrawiam 🙂
Osobom zorganizowanym na pewno jest łatwiej, bo i tak trzeba dużo rzeczy ogarniać, jeśli się podróżuje samemu. Jednak można ogarniać mniej i dalej iść do przodu. Każdy ma swój sposób i nie trzeba być podróżnikiem, aby go realizować.
Osobom zorganizowanym może być łatwiej, ale nie musi. Bo jeśli są za bardzo zorganizowane to odstępstwa od planu drażnią i wkurzają.
Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Mi też wszyscy przyklejają plakietke odważnej a ilez to razy cholernie się bałam czekając na autobys w nocy czy docierając gdzieś późno bez pomysłu gdzie zatrzymam się na noc. Ileż to rzeczy zgubiłam i tylko osoba która podróżuje zrozumie jak bardzo tęsknię za mężem każdorazowo gdy wyjeżdżam. No i mnie też gubi wiecznie brak orientacji w terenie. I nie lubię jak ktoś nazywa mnie podroNiczka bo jestem zwykłą turystyką, dziewczuną która podróżuje sama tak jak Ty. Trzymaj się!
Wiesz, mi się przed wyjazdem wydawało, że na wyjeździe nagle nabiorę supermocy. Nie będę się bała i nie będę tęskniła, ale nic takiego się nie stało, a mimo to dalej jestem podróży i wszystko układa się dobrze. Może to ludzi powstrzymuje przed wyjazdem…Wydaje im się, że nie są gotowi, nie nadają się, a prawda jest taka, że każdy nadaje się tak samo jak ja czy Ty.
Podobno strach jest po to, byśmy zachowywali czujność. Coraz bardziej przekonuję sama siebie, że też potrafię sama wiele rzeczy. Zaczyna się od chodzenia samodzielnego do kina (film nadal jest wtedy fajny) albo drobnych wyjazdach. Przekonujesz mnie tym tekstem, że podróżują nie wielcy podróżnicy, ale zwykli ludzie z otwartym umysłem i sercem. Dzięki i śledzę Cię dalej 🙂 !