Ostatnio dość popularna była w mediach informacja na temat wstrzymania budowy drogi na Islandii ze względu na żyjące tam Elfy. Dostałam kilka wiadomości z pytaniem, czy Islandczycy naprawdę wierzą w istnienie tych stworów. Nie wiem, jaka jest liczebność Elfów, ale moim zdaniem na Islandii dominują trolle. To z nimi najczęściej stykałam się, podróżując po wyspie, analizując różne islandzkie tradycje lub zaczytując się w sagach. Może elfy są bardziej medialne, dlatego to o nich wspomina się częściej, a może jest to inna nazwa tych samych stworzeń. W opisach często pojawiają się także ogry, krasnale oraz tzw. huldufólk, czyli ukryci ludzie.
Wiele rzeczy przemawia za tym, że magiczne stwory są traktowane na wyspie całkiem poważnie. W Reykjaviku jest Szkoła Elfów, w której prowadzone są zajęcia na temat ich pochodzenia, opowieści o spotkaniach ludzi z elfami oraz ich wzajemne stosunki. Elfy mają swoje centrum dowodzenia w Hafnarfjördur, miasteczku położonym 10 km od Reykjaviku. W parku Hellisger?i żyje największa kolonia przedstawicieli tego gatunku.
Siedziałam na ławce w tym parku, zastanawiając się, czy czasami między moimi nogami nie plątają się jakieś małe ludki i czy ja w to w ogóle sama wierzę. I nagle w tym momencie zza krzaka wyskoczył taki stworek. Nie wiem, czy to był elf, ale jak na dziecko, to miał dziwnie wydłużone uszy.
Myślę, że sami Islandczycy nie zdają sobie pytania, czy oni naprawdę wierzą w magiczne stwory. Dopiero wywołani do tablicy, starają się wytłumaczyć, na czym ten fenomen polega. Czytałam wypowiedzi Islandczyków w zagranicznych mediach i chyba żaden z nich jednoznacznie nie odpowiedział na to pytanie. My próbujemy racjonalizować wszystkie zjawiska i szukać logicznych wyjaśnień, a dla Islandczyków pewne rzeczy są po prostu niewytłumaczalne i za takie je przyjmują. Pamiętajmy, że Islandia była przez długi okres wyizolowana od innych krajów. Nigdy nie została schrystianizowana w takim stopniu, żeby przypowieści o dziewicy, która urodziła syna były uważane za bardziej prawdopodobne niż trolle, psocące w islandzkich domach podczas Bożego Narodzenia. Obchody tego święta są dla mnie dowodem współistnienia na wyspie tych dwóch kultur. Boże Narodzenie jest obchodzone przez Islandczyków, mimo że na co dzień nie chodzą do kościoła. Jednak w grudniu słuchają kolęd, a w Wigilię udają się na pasterkę, aby uczcić narodziny Boga. Jednocześnie kultywują tradycję tzw. Yuli, 13 gwiazdowych chłopców, którzy przed Świętami opuszczają swoje skalne domy i odwiedzają ludzi, zostawiając dzieciom podarki. Islandzkie pociechy dostają więc aż 13 prezentów (każdego dnia odwiedza ich jeden z yuli), ale darczyńcy mają mało wspólnego z dobrodusznym i uśmiechniętym Mikołajem. Gwiezdni chłopcy mieszkają w Dimmuborgir (okolice jeziora Myvatn), gdzie według legendy wylądował spadający z nieba Anioł, znany dzisiaj jako Szatan. Yule są wredne i specjalizują się w podkradaniu jedzenia.
Ciekawą postacią, a jakże przesympatyczną, jest ich mama – ogrzyca porywająca niegrzeczne dzieci. Opowiadanie najmłodszym takich historii nie jest na Islandii niczym dziwnym. Jeśli kogoś to oburza, to radzę poczytać oryginalne zakończenia niektórych klasycznych bajek. Śpiąca Królewna została obudzona w dużo bardziej brutalny sposób niż nam się od małego wmawia. Większość naszych bajek została ugładzona w myśl idei, że dzieci powinny się wychowywać beztrosko, ale to już jest temat na zupełnie inny post. Wróćmy do rodziców:
Podobną mieszanką wiary chrześcijańskiej i pogańskich przekonań jest również historia pochodzenia Elfów. Według legendy są to dzieci Adama i Ewy, które nieposłuszna grzesznica chciała ukryć na wyspie. Bóg, który nie bez powodu ma przydomek “Wszechwiędzący”, szybko odkrył spisek i uczynił niewidzialnymi tych, których Ewa próbowała schować przed nim.
Magiczne stwory pojawiają się również w legendach o powstaniu wyspy lub poszczególnych jej regionów. Ukształtowanie terenu na Zachodnich Fiordach tłumaczy się próbą odcięcia tej części wyspy przez trzech trolli. Były one tak zajęte robotą, że nie zauważyły wschodu Słońca, które przemieniło je w kamienie. Tak wyglądają teraz:
Takich nieuważnych stworów jest na Islandii więcej. Hvítserkur w okolicach półwyspu Vatnsnes, dzięki swoim specyficznym kształtom, bardziej przypomina uciekającego trolla.
Jeśli ktoś ogląda filmy fantastyczne, to na pewno zauważy, ile w kwestii budowania postaci czerpie się ze skandynawskich wierzeń. Wystarczy sobie przypomnieć trolle z ostatniego “Hobbita”, które zostały zamienione w skalę przez promienie słońca.
Myślę, że każdy, kto był na Islandii rozumie, że łatwo jest tam wierzyć w ukryte stwory. W otoczeniu dziwnych kształtów, jaskiń, zakamarków, wulkanów, pól lawy nie trudno jest wyobrazić sobie, że coś albo raczej ktoś się za tym kryje. Kiedy zgubiliśmy się ze znajomymi w górach i wracaliśmy do domu w ciemnościach, to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ktoś mnie obserwuje. Kamienie przybierały człekopodobne kształty, a może to tylko moja próba racjonalizacji faktu, że widziałam trolla?
Niektórzy uważają, że to jest tylko chwyt marketingowy. Oczywiście w turystyce gra się magią i czasami wydaje mi się to przesadzone. Szczególnie kiedy przybiera to formy bardzo patetycznych przekazów, a każdy, kto zna Islandczyków wiem, że to nie jest ich stylistyka. To nie jest tak, że wyobrażają sobie oni małe ludziki, mieszkające w ich domach i przemawiają do nich co rano. Oni po prostu wierzą w to, że człowiek nie jest jedynym i najważniejszym ogniwem tej całej układanki. Że natura jest siłą, którą powinniśmy szanować i bronić jej. Że są miejsca, które nie powinny zostać przejęte przez człowieka. Że pole lawy jest dla nich ważniejsze niż nowa droga. Mało jest już takich miejsc na ziemi i to jest prawdziwa magia, o której się powinno mówić. Niezależnie od tego, czyje przybiera kształty.
Mieszkam w Irlandii a tu wierzą w skrzaty :))) Zapraszam do siebie
http://www.polkakilo.blogspot.com
Bardzo fajny wpis 🙂
Szczerze mówiąc, to chyba każdy, kto choć raz zapuścił się w islandzkie bezdroża nie ma wątpliwości, czy mieszkają tam trolle. One tam pasują bardziej, niż cokolwiek innego! Z resztą cały lokalny folklor sprawia, że miejsce jest unikalne. Ta niezwykłość zawsze będzie przyciągała tych, co patrzą sercem, a nie szkiełkiem i okiem 🙂