Home » EUROPA » Co ma wspólnego Drakula z Pudelkiem, czyli moje wspominki z Rumunii

Co ma wspólnego Drakula z Pudelkiem, czyli moje wspominki z Rumunii

palownik

Śniła mi się Rumunia. Już nie pierwszy raz przyznaję się do tego, że podróżuję głównie po to, aby mieć o czym śnić, czy to w dzień czy w nocy. Był to dosyć straszny sen o wampirach. Obudziłam się zlana potem i bałam się zasnąć, więc już na spokojnie zaczęłam wspominać Rumunię, a przede wszystkim Drakulę i Transylwanię. Przypomniała mi się historia księcia Włada Palownika, która zainspirowała Stokera do napisania książki “Drakula”. Być może zastanawiacie się, gdzie pojechać na wakacje, a wycieczka po Transylwanii z Drakulą w tle wydaje mi się być ciekawą i tanią (w Rumunii wszystko jest połowę tańsze niż w Polsce) propozycją. Chyba pierwszy raz, publikując coś na blogu, pomyślałam “to by było fajne na podróż z dzieckiem”. Jeśli są tu jakieś mamy-podróżniczki, które chcą nauczyć dziecko, że media kłamią na podstawie podróży po Rumunii, to zachęcam.

Droga Transfogarska

IMG_6643 Ta podróż wymaga przejechania Drogą Transfogarską – jedną z najwyżej położonych dróg w Rumunii, która przecina najwyższe pasmo górskie w tym kraju. Pierwsze pytanie, jakie nasuwa się po zobaczeniu tej trasy jest “po cholerę ktoś tu budował autostradę?”. Był to pomysł rumuńskiego dyktatora Ceausescu, który chciał stworzyć skrót do Budapesztu dla militarnych pojazdów, czyli naprawdę po cholerę była ta droga. Władowano w jej budowę miliony monet, tylko po to, aby pokazać siłę i moc prezydenta. Ta droga ma obrazować slogan “Nie ma rzeczy niemożliwych” i rzeczywiście na swój przewrotny sposób jest na to dowodem. Nawet ostatni świr, jak się uprze, może wybudować sto kilometrów drogi wijącej się wśród górskich szczytów. Ważne by mierzyć wysoko.

IMG_6603 IMG_6610 IMG_6616

Droga jest bardzo kręta i miałam lekkiego stracha, prowadząc tam samochód. Szczególnie przerażające są momenty, w których zjeżdża się w dół ze stromej górki. Dodatkowo zaczęło padać, kiedy tam byłam i momentami nie było mi do śmiechu. Dla takich widoków warto. Trasę jedzie się 3-4 godziny, oczywiście w zależności od tego, jak często się zatrzymujecie, a otwarta jest od czerwca do października.

IMG_6656

IMG_6649

Po drodze można spotkać owieczki, które nic nie robią sobie z tego (i dobrze), że tutaj jest jakaś asfaltówka.

IMG_6660 IMG_6665 IMG_6670

Po stronie południowej znajdują się ruiny zamku Poenari, który był jedną z trudniejszych do zdobycia twierdz. Nie dość, że jest gdzieś wysoko w górach, to jeszcze na stromym wzniesieniu, na które trzeba się wspinać. W tym właśnie zamku mieszkał Wład Palownik – pierwowzór księcia Drakuli. Inny zamek w miejscowości Bran, który reklamowany jest jako siedziba Drakuli, nie ma z władcą wołoskim nic wspólnego.

IMG_6723

Wład był bardzo surowym i brutalnym władcą. Swoją drogą były to czasy ciągłych wojen na tych terenach, także okazji do krwawych jadek nie brakowało. Przydomek “Dracul” (od “draco” – diabeł) odziedziczył po ojcu, więc agresywne zachowanie miał już w genach, a sam dorobił się drugiego pseudonimu “Palownik”. Nazwano go tak dlatego, że jego ulubionym sposobem karania było wbijanie na pal. Po jednej z bitew było tych pali 20 tysięcy. Legenda głosi, że kiedyś zaprosił całą szlachtę na imprezę Wielkanocną i zabił wszystkich, nabijając na pal (nie można mu odmówić konsekwencji). Część z nich zostawił, żeby odbudowali mu ów zamek Poenari.

Nie dziwię się ludziom, którzy żyli w tych czasach, że podejrzewali go o straszniejsze zbrodnie i kontakty z diabłem. Komuś kto lubi udekorować swój ogród trupami, nie trudno dopisać picie krwi i pożeranie swych ofiar. Za stworzenie mu wizerunku wampira odpowiadają pamflety pisane przez kupców, którzy byli najczęściej podróżującą (i przy okazji rozsiewającą plotki) grupą społeczną. Wład ograniczył wstęp zagranicznych kupców na lokalne targi, przez co oni zaczęli rozsiewać nieprzychylne plotki na jego temat między innymi picie krwi i gotowanie ofiar żywcem. Historia podsycana była przez licznych wrogów księcia oraz przez przedstawicieli kościoła (nieźle co?), a w XV zaczęła ukazywać się drukiem jako rodzaj prasy brukowej. W Rosji historia promowana była dodatkowo przez władzę jako przestroga dla nieposłusznych władcy. Z tych pamfletów czerpał Stoker, pisząc powieść “Drakula”, dzięki której postać wampira na stałe zagościła w popkulturze, a historia ta ciągle pojawia się w nowej odsłonie w książkach czy filmach. I pomyśleć, że to wszystko przez takiego “Pudelka”…

Podróże kształcą, media kłamią, a Rumunia jest piękna. Jedźcie do Transylwanii tego lata.

4 thoughts on “Co ma wspólnego Drakula z Pudelkiem, czyli moje wspominki z Rumunii

  1. Rumunię pamiętam z okien pociągu, którym jako dziecko jeździłam do Bułgarii na wakacje. Przed oczami mam zarys gór w blasku księżyca, któremu towarzyszyła myśl, jedziemy przez kraj Drakuli.

    1. To mi przypomina scenę z filmu “Drakula”, w którym bohater jechał pierwszy raz do zamku księcia i patrzył na góry w blasku księżyca, a na nich wyświetlały się oczy wampira.

  2. Czuję się przekonana. Wiele razy miałam wątpliwości co do Rumunii, ale teraz została ona wpisana na listę krajów do odwiedzenia 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published.